Relacja z Kew Gardens 2016
Garstka zdjęć (link) z Royal Botanic Gardens, Kew w Londynie. Krótki pobyt, bo zaledwie kilkugodzinny, ale co zobaczyłem, to moje ;)Zdecydowanie polecam tam wstąpić przy okazji wizyty w Londynie. Choć ja akurat psychopatycznie muszę podejść do wszystkiego, co zajmuje sporo czasu, zatem konkluzja jest jedna, muszę tam wrócić i to na dłużej ;)
Natomiast po wizycie w Kew Gardens oraz w Muzeum Historii Naturalnej uderza mnie ta zasadnicza różnica w podejściu do tego typu miejsc w odniesieniu do Polski, a szczególnie mojego regionu. Tam mimo generowanych kosztów (wstęp do Muzeum darmowy), utrzymuje się za wszelką cenę kolekcję, sztab ludzi, zaplecze, infrastrukturę itd. U nas zaś widmo wydatków teraźniejszych i przyszłych inicjuje cały szereg dziwnych i często absurdalnych reakcji, ale przede wszystkim coraz mocniej rozwija się brak zrozumienia i szacunku dla takich miejsc jak muzea i ogrody botaniczne. Samorządowcy itd. licznie oczekują od tego typu placówek samoutrzymywania się, co więcej zarabiania, czyli generowania zysków. Ten brak wyobraźni prowadzi do upadku lub regresu w funkcjonowaniu takich placówek. Dość powiedzieć, że w Zielonej Górze miało powstać niewielkie zoo budowane w kilku etapach, a powstało MiniZoo "Bajkowa Zagroda" - zwierzyniec przesycony figurami postaci bajkowych, z kolei mające powstać Muzeum Przyrodnicze (zatem kolekcja, nauka, edukacja, turystyka) finalnie przybrało postać Centrum Przyrodniczego bez możliwości uzyskania statusu muzeum (muzeum to przede wszystkim zbiory). Z kolei ogród botaniczny od tego roku jest pod kontrolą Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, a nie jak dotychczas uniwersytetu. Wewnętrzne przepychanki polityczne, szukanie pieniędzy, niekoniecznie na cele projektowe, ograniczanie potencjału i żądanie absolutnej kontroli nad jednostką i jej obliczem przez lokalną władzę - te wszystkie elementy owocują zacofaniem młodych instytucji, które o kolejne stulecia oddalają się od wizerunku starych instytucji, z którymi ciężko dziś walczyć z uwagi na dziedzictwo, jakie stanowią. Podsumowując, zamiast hodować perły i je polerować, roztrzaskujemy je młotem u zarania.