Rzut okiem na Park Braniborski
Ciężko wyłuskać czas, ale udało się i zajrzałem szybciutko w sobotę do Parku Braniborskiego (Zielona Góra), będąc tuż obok. W mediach regionalnych i lokalnych pojawiały się od miesiecy doniesienia o nowościach mających się pojawić w Parku w związku z zadaniem zgłoszonym przez Barbarę Marcinów (Ruch Miejski Zielona Góra). Dzięki zaangażowaniu społeczności lokalnej oraz kampanii w sieci udało się zebrać wystarczającą liczbę głosów, aby Urząd Miasta podjął się realizacji. Jeszcze przed grudniowymi Świętami firma odpowiedzialna za prowadzenie zadania oddała je.
W Parku Braniborskim pojawiły się tablice informacyjne i edukacyjne (ekosystem leśny, budki lęgowe, dzięcioły, drewno i inne), ławki, kosze na śmieci, na samym skraju zaś, przy ulicy Władysława IV zlokalizowano mini siłownię pod chmurką, leżaki, posadzono morwy białe oraz pamiątkowy okaz buka zwyczajnego 'Black Swan'. Cieszę się, że mogłem brać udział w tym projekcie, nieco doradzając czy pisząc tekst na dwie tablice (pomniki przyrody z moimi zdjęciami oraz dzięcioły) [oprawa graficzna po stronie wykonawcy], sugerując zakup buka i morw czy wkopanie pod tego pierwszego kapsuły pamięci.
Jednak to, co najbardziej mnie cieszy to to, że całość prac związanych z usuwaniem suszu konarowego czy martwych drzew rosnących wzdłuż uczęszczanych przedeptów wiązała się z pozostawieniem drewna w Parku. Dziękuję tu za przychylność leśnikowi miejskiemu, panu Arkadiuszowi Orzeszko, ponieważ od razu się zgodził. Park Braniborski to zespół przyrodniczo krajobrazowy, w którym nie było i w dalszym ciągu praktycznie nie ma utwardzonych nawierzchni (wyjątek to bezpośrednie otoczenie osiedla).
Szkoda, że na etapie finalizowania, gdy zgłaszaliśmy jeszcze poprawki, nie wzięto przynajmniej części z nich pod uwagę, ponadto wyobrażałem sobie nieco inne wykonanie kilku tablic edukacyjnych, lecz to już jest pewien drogowskaz na przyszłość. Co martwi szczególnie, to już otagowana tablica i ławka, co oszpeciło tak świeże zaplecze Parku... Liczyliśmy się z tym. Zawsze powstaje dylemat - lokalizować większość zaplecza bliżej osiedla, bo przechodnie pilnują, czy w głębi, z dala od potencjalnych niszczycieli. Jakby nie obrócić tej monety, tak zawsze będzie miała ona dwie strony. Mam nadzieję, że te drobne elementy przetrwają długo.