KP 02/02 dzięcioł czarny i nie tylko...
20.01.2019, pogoda wyżowa, kilka stopni poniżej zera, wokół utrzymuje się delikatna pokrywa śniegu, a z gałęzi czy kory powalonych przez bobry drzew sterczą igły szadzi.
Zima. Wydawać by się mogło, że życie zamarło w oczekiwaniu na wiosnę. Faktycznie. Jest go jakby mniej. Nie znaczy to jednak, że i teraz, w styczniu, nie możemy liczyć na emocjonujące czy ciekawe spotkania. Nie wszystkie ptaki bowiem odlatują na południe. Wśród tych, które zostają są dzięcioły, jak np. nasz największy, dzięcioł czarny (Dryocopus martius).
W miejscu spotkania z tym pięknym ptakiem, czyli nad niewielkim zbiornikiem w Tarnawie/Zabór k. Zielonej Góry ochoczo pracowały i inne dzięcioły. Stale wokół kręcił się drugi dzięcioł czarny, powszechnie stukał i najczęstszy dzięcioł duży. W kierunku Odry leciały łabędzie, głośno wachlując powietrze skrzydłami, a wśród gałązek świerkowych buszował mysikrólik. Na krzyk kruka, wzmocniony echem, w powietrze wzbiła się grupka czyży, przerażonych wielkim czarnym ptakiem. Zanim jednak kruk oznajmił swą obecność, zanim sójka zakrzeczała wśród sosen, nad starorzeczem przeleciał dumnie myszołów. Wytrwałej pracy dzięcioła czarnego przygladał się zaś mały pełzacz, który zgrabnie biegał po pionowym pniu wokół leśnego kowala. Czy liczył na jakieś odpadki?
Zima. Mróz. A życie się kręci.