29.12.2018 u Napoleona
Dwa dni spóźnienia, ale jeszcze jesteśmy w ramkach 2018!
29.12.2018 wreszcie udałem się do byłego pomnika przyrody dąb szypułkowy "Napoleon", który był najpotężniejszym polskim dębem. Posiadał obwód pnia 1052 cm na wysokości 1,3 m licząc od najwyższego punktu podstawy pnia. Wysokość drzewa wynosiła 22 metry. Potężny, a zarazem pusty pień niestety posłużył jako komin, co przesądziło losy drzewa, gdy 15 listopada 2010 roku został po raz kolejny i finalnie "skutecznie" podpalony...
Nie sposób zebrać słowa, aby opisać podpalacza. Nie sposób opisać również moje emocje, gdy zbliżałem się do skarpy ze szczątkami drzewa... Ekscytacja pomieszana ze strachem.
Wstyd przyznać, ale nigdy nie widziałem żyjącego Napoleona, mimo że 22-24 lata temu zdarzało się nam rodzinnie jeździć te 15 km z Zielonej Góry do Tarnawy, w pobliżu której rósł ten Kolos... Paradoksalnie od niedawna mieszkam raptem 30 minut marszu od Napoleona... Swoistą "pielgrzymkę" do Cesarza wśród drzew odbyłem w swe 30 urodziny. Taki prezent namaszczony refleksjami. Ile planów zrealizowałem? Ile zamiarów mi umknęło? Ile wyborów było słusznych? Ale co znaczy te 30 lat wobec Alexandra von Humboldta, który w tym wieku płynął z Bonplandem badać przyrodę ożywioną i nieożywioną Ameryki Łacińskiej? Dzięki czemu zawdzięczamy kawał wiedzy o tym (sporym) fragmencie świata. Czym jest 30 lat wobec niemal 700 "Napoleona"? Drzewa, pod którym w 1812 roku rzekomo odpoczywał sam Napoleon podczas kampanii przeciw Rosji. Niemal 700 lat poszło z dymem z uwagi na kaprys. Piękny dąb, świadek historii, dziejów tej ziemi, stojący niczym strażnik na skarpie przed polami, o pięknej koronie (otwarta przestrzeń) dokonał żywota dzięki barbarzyństwu. Czy musiało tak być? Co się zmieniło od tamtego czasu?
Tyle pytań rodzi się, gdy człowiek stanie wobec tej upadłej potęgi.