Powszechne grzechy wobec drzew
Z okazji międzynarodowego dnia drzewa Arbor Day 2022 coś innego tym razem, a mianowicie powszechne grzechy wobec drzew, które my ludzie wykazujemy. A już szczególnie na obszarach zabudowanych.
To jedziemy.
1. Wykonywanie prac ziemnych powodujących uszkodzenie korzeni.
Oczywiście, zdarza się, że jest to nierealne lub skrajnie nierealne, ale nie oszukujmy się. Widok odkrytych, wystawionych na wysychanie korzeni oraz zrywanie tych ważnych stabilizujących drzewo w gruncie jest nagminne, nawet w pobliżu pnia (w obrębie rzutu korony). Jest to z jednej strony potencjalny wyrok śmierci, ewentualnie poważne skrócenie życia - niekoniecznie w perspektywie wielolecia, ponieważ zaburzone "fundamenty" mogą nie utrzymać potężnej korony, szczególnie przy silniejszych wiatrach.
Powszechnym widokiem jest też usypywanie mas ziemi, żwiru, piachu, gruzu, tłucznia itd. w obrębie rzutu korony. Masy materiału ugniatają glebę, zagęszczając ją, co prowadzi do deficytu powietrza i wywierania nacisku na korzenie. To nie brzmi dobrze, co?
No i gratis, czyli nieprzestrzeganie dobrego zwyczaju (obowiązku) deskowania pni, aby nie otrzeć raz, drugi, trzeci łychą koparki o pień...
Poniżej: Plac Powstańców Wielkopolskich, wymiana starego granitu na nowy, tzw. "rewitalizacja".
2. Czego potrzebuje roślina, by żyć, a wiąże się z korzeniem? Na ogół zapoprzestaniemy na odpowiedzi: "woda", czyż nie?
To prawda, że woda i sole mineralne są pobierane z podłoża. Dobrze zatem, gdyby jakimś cudem ta woda mogła wsiąkać. Utrudnia to jednak pokrywanie terenów zabudowanych nieprzepuszczalnymi nawierzchniami (ponadto generują one potężny spływ powierzchniowy i ucieczkę wód opadowych do rur kanalizacyjnych). Prócz wody z solami jednak korzeń jako żywa część rośliny potrzebuje jeszcze czegoś, mianowicie powietrza. I właśnie zawartość powietrza to jedna z ważnych cech gleby... (ponadto żyzność, pH, skład chemiczny - włączając w to zanieczyszczenia, ziarnistość i przepuszczalność dla wody, bioróżnorodność gleby i in.). A zatem - jednym z banalnych zabiegów mogącym pomóc drzewom wokół nas jest odkrywanie przestrzeni wokół pni, szczególnie gdy nie zostały one nigdy powiększone od momentu nasadzenia drzewa (np. dziesiątki lat temu...).
Poniżej: Deptak, ul. Kupiecka. Głóg od nadal nie ma powiększonej strefy wokół pnia.
3. Brak lub mizerna pielęgnacja młodych drzew i świeżych nasadzeń. Co tu dużo mówić...
Nieco sytuacja się polepszyła. Duży nacisk społeczny, pewne trendy przenikające również do osób decyzyjnych, wymogi inwestycyjne i efemeryczny strach przed klimatem (dopiero kiedy grzeje niemiłosiernie któryś miesiąc z rzędu i realnie brakuje deszczówki) spowodowały, że w szerokiej skali szczerości i zrozumienia zaczyna dbać się o młode drzewa. Daleka droga jednak jeszcze przed nami. Aczkolwiek tu należy też zauważyć, że z wolna rodzi się społeczna potrzeba wspólnego dbania o drzewa - od powiadamiania służb samorządowych o lokalnych potrzebach, po wspólne podlewanie drzew. Wiele jednak drzew zupełnie bez sensu poniosło śmierć. I nie, nie przekona mnie argument finansowy. Współrealizowałem przegląd zdrowotny drzew przydrożnych w Zielonej Górze i skala martwych drzew nasadzonych i pozostawionych sobie przerażała. A mimo tego realizuje się olbrzymie inwestycje, których priorytet jest - powiedzmy - dyskusyjny.
4. Cięcie koron wedle uznania.
Słowo "pielęgnacja" wyraża coś więcej niż "rżnięcie bez opamiętania". Rozkłada się też na kilka sezonów, czasem nawet dłużej. Pytanie, z czego ma wynikać ta pielęgnacja? Walka z chorobą? Modelowanie korony? Stymulacja przyrostów? Zła przycinka korony może grozić nie tylko chorobami, ale i poważnymi zaburzeniami statyki drzewa, co w konsekwencji może zakończyć się runięciem drzewa w wyniku przeważenia którejś strony. Wbrew pozorom konary pełne wody wraz z liśćmi tworzą niemałą biomasę.
5. Gdyby ludzie usuwali drzewa, gdy jest to realnie uzasadnione, nie byłoby tematu. Tak jednak nie jest.
Od argumentów "za dużo liści jesienią" po "może upaść". Każde drzewo teoretycznie może upaść. Senk w tym, aby drzewa szanować, doglądać, opiekować się nimi i gdy jest to możliwe - leczyć, pielęgnować. Jeśli sytuacja jest beznadziejna i drzewo według profesjonalnej oceny realnie zagraża zdrowiu, życiu i mieniu, wtedy usunąć. Warto jednak pamiętać o ważnej roli martwego drewna w trudnym zadaniu, jakim jest utrzymanie i odzyskanie bioróżnorodności wokół człowieka. Drzewo ze zdjęcia na tablicy to jedno z ofiar, które po prostu od lat rosło wzdłuż torów kolejowych. Kilka lat temu wiele drzew podzieliło ten los, baaaardzo często wręcz tak absurdalnie, że wielu zabrakło słów i wyobraźni, aby to skomentować. Podobnie jak w sytuacji, gdy budujemy ścieżkę rowerową, aby być "eko", a bezrefleksyjnie w linii prostej usuwamy pas drzew. Szczególnym przykładem niech znów będzie me "podwórko": kilka lat temu w Zielonej Górze zbudowano ścieżkę rowerową wzdłuż drogi. Zamiast poprowadzić ją kilka metrów dalej od drogi kosztem adekwatnego pasa sosen rosnących w lesie gospodarczym pełnym sosen, wycięto szpaler dębów szypułkowych..., bo bliżej drogi... Już pominę argument jednego z ważniejszych urzędników miasta za tym rozwiązaniem, bo (nie)śmieszno... (kliknij i zonacz materiał)
Poniżej: drzewo - buk usunięty zaraz po wprowadzeniu lex-szyszko, Zielona Góra.
6. Głowienie jest nadal stosowaną praktyką.
Jestem w stanie ją pojąć, gdy drzewa rosną pod liniami napięcia lub gdy nadmierny rozrost korony w gęstej zabudowie może niszczyć elewację, zacieniać mieszkania. Jest to pewien kompromis, aby w tym miejscu mogły rosnąć drzewa. Niestety jednak nie zawsze tak jest. Głowienie to na ogół usunięcie 100% korony na raz, a zatem jest to powyżej 50%, co prawnie adekwatne jest "zniszczeniu korony drzewa". Głowienie wymusza na drzewie totalną regenerację pędów i liści, aby prowadzić prawidłowo fotosyntezę. Jest to zatem ogromne obciążenie dla drzewa. Myślę, że nawet w ramach utrzymania mniejszych koron można rozłożyć ten cel na raty i sukcesywnie ograniczać objętość koron zamiast drastycznie "jednym" cięciem pozostawiać łysy pień.
Grzechów oczywiście jest więcej, naprawdę prostych, których z łatwością można uniknąć:
- koszenie łąki/trawnika bez zachowania odstępu od pnia i korzeni (ścinanie korzeni kosiarką i kosą spalinową, uszkodzenia pnia od noży/żyłki),
- rozjeżdżanie i niszczenie korzeni przez samochody (na ogół wiąże się to z poszukiwaniem miejsca do zaparkowania),
- celowe nacinanie i zatruwanie drzew,
- wygrabywanie liści jesienią do zera, "bo ładnie" - przy braku pokrywy śniegu narażanie korzeni na niskie temperatury oraz wyjaławianie gleby,
- zastępowanie dorodnych drzew formami karłowymi (patrz tzw. rewitalizacje parków i rynków w całym kraju).
Do nieco większych wyzwań należą:
- deponowanie soli drogowej zimą (trudny temat, związany z bezpieczeństem ruchu drogowego, niemniej sól od dawna to cichy zabójca, który uszkadza niemiłosiernie włośniki korzeniowe i prowadzi do suszy fizjologicznej; warto wprowadzić zwyczaj wywożenia błota pośniegowego z rozpuszczonymi solami do utylizacji/recyclingu) (pytałem kiedyś o strategię gospodarowania błota pośniegowego zanieczyszczonego solą drogową w kontekście pomnikowego cisa pospolitego Taxus baccata w Zielonej Górze, ale głucho ze strony urzędu... - zobacz wpis),
- szukanie tańszych rozwiązań inwestycyjnych kosztem drzew (wycinka, zastępowanie arborystów swoistymi "rzeźnikami" itd.),
- niechęć do poszukiwania funduszy na ochronę drzew i przyrody, a przynajmniej z podobną pasją jak poszukiwanie funduszy na budowę nowych dróg i enty remont tego samego.
W sumie, to tak w skrócie. Dobrego!
Inne materiały:
Utwór "Zabrali mi to" i liczne kadry zbierane przez lata pokazujące wpływ człowieka na przyrodę.
Artykuł "Rola drzew w mieście" - kliknij.
Odsłony: 44