Lubię sobie porysować...
Od małego lubię rysować. Lubię też przyrodę. Od małego lubię mitologię. Lubię laboratoria. Lubię to co wokół mnie. Czuję w sobie jakąś taką pierwotną ciekawość, która zmusza mnie - wbrew wielu przeciwnościom - do stałego zgłębiania nowych elementów. Już samo poznawanie przyrody bez wyraźnej wąskiej ścieżki to problem. Jak tu ogarnąć te rośliny, owady, kwestie ochrony przyrody czy problemy edukacji? Kiedyś wielu naukowców parało się licznymi zagadnieniami. Lekarz, botanik, poeta, felietonista, podróżnik i rysownik. Cóż w tym dziwnego? Dziś takie osoby budzą mieszane uczucia, ponieważ dominuje twierdzenie "jak do wszystkiego, to do niczego". Czy tak rzeczywiście jest i musi być?
Puszczyk mszarny krok po kroku:
Dziś świat pcha nas w wąskie ścieżki, zastanawiacie się dlaczego? Jest to odpowiedź na rynek pracy zazwyczaj. Potrzeba nam specjalistów. To jest fakt. Ale czy faktycznie musimy się ograniczać do jednej dyscypliny czy wręcz poddyscypliny, ignorując całe bogactwo wokół nas? Pytanie do każdego. Odpowiedź każdy posiada również w sobie. Ja wiem, że mi jedno nie wystarcza ;)
Ostatnio rysuję sowy, piękne ptaki, które również mają sporo problemów dzięki nam, ludziom. W dużej mierze niestety niszczymy siedliska... Dzieje się to stale, na naszych oczach. Pamiętajcie o tym.
Pójdźka krok po kroku
I sprzed paru miesięcy puchacz: