Przyroda południa Zielonej Góry (a obwodnica pd.)
UWAGA, niniejszy artykuł pochodzi ze strony obwodnicapoludniowa.home.blog i podejmuje zagadnienia przyrodnicze związane z realizacją kontrowersyjnej inwestycji - obwodnicy południowej w Zielonej Górze. Warto dowiedzieć się więcej i zobaczyć, jakie bogactwa rekreacyjno-sportowe, historyczne i nie tylko skrywają lasy zielonogórskie objęte nazwą Las Piastowski.
PRZYRODA LASU PIASTOWSKIEGO W ZIELONEJ GÓRZE [link do strony obwodnicy; kliknij]
Planowana inwestycja stanowi niewyobrażalne zagrożenie dla południowego kompleksu leśnego miasta Zielona Góra. Jeżeli spojrzymy na mapę, zauważymy, że lasy te – zaczynając od Raculi i na Świdnicy kończąc – tworzą ochronny półpierścień wokół starej Zielonej Góry (sprzed 2015 roku). Są one przecięte koncentrycznie drogami: wojewódzkimi 282 i 283 i drogą łączącą ulicę Botaniczną z Zielonogórską w Ochli, a zarazem ograniczone drogą krajową nr 27 i wojewódzką nr 279. Są to już pierwsze poważne oznaki fragmentacji siedlisk, zjawiska będącego jedną z największych przyczyn zaniku bioróżnorodności na świecie. Wyobraźmy sobie wielki i zwarty kompleks leśny. Jest to jednolity płat z rozmaitymi mieszkańcami, typami gleb, może ciekami i zbiornikami wodnymi. Na brzegu tego kompleksu leśnego skupiają się największe zaburzenia, np. gwałtownie wiejące wiatry wywierają znacznie potężniejszy wpływ na drzewa tam rosnące niż w środku lasu. Takich czynników możemy znaleźć znacznie więcej. Np. ptactwu leśnemu na brzegu lasu zagrażać mogą drapieżniki zamieszkujące otwarte przestrzenie (pola, łąki). Innymi słowy, im większy dany płat środowiska (to nie musi wcale las!), tym mniejszy wpływ efektu brzegowego na wnętrze. Porozcinanie poszczególnych płatów siecią dróg prowadzi do powstania licznych mniejszych płatów środowiska, z których każdy ma swój brzeg i efekt brzegowy. Wraz z postępującą fragmentacją siedlisk dochodzi do stworzenia zbyt małych powierzchni, aby pewne zwierzęta komfortowo mogły je zamieszkiwać, np. z uwagi na wysoką potrzebę migracji. Każde przekroczenie granicy zasiedlanego właśnie płata leśnego obarczone jest ryzykiem kolizji z pojazdem. Budowanie gęstej sieci dróg czy zastosowanie rozmaitych zabiegów przekształcających (odwodnienie, regulacja cieków wodnych czy ingerencja w rzeźbę terenu) prowadzi do zmian stosunków wodno-glebowych. Co za tym idzie?
Siedliska ulegają przekształceniu, a wraz z nimi skład gatunkowy – od mikroorganizmów, przez grzyby i rośliny po zwierzęta. Zastanawialiście się dlaczego tak wiele gatunków wymiera współcześnie lub trafia na listy gatunków zagrożonych? Wśród przyczyn znajdziemy kłusownictwo (np. nosorożce, słonie), zbieractwo i kolekcjonerstwo (np. ślimaki, małże), ale niestety przede wszystkim króluje tu utrata siedlisk (habitat loss). Według WWF: „Habitat loss poses the greatest threat to species” (Utrata siedlisk stanowi największe zagrożenie dla gatunków) [link do tekstu]. Porosty rosnące wyłącznie na wybranych gatunkach drzew liściastych nie wyrosną w borze sosnowym, będącym uprawą leśną. Co więcej, są takie gatunki porostów, które wyrosną wyłącznie na żywych drzewach czy wyłącznie martwych, czy na skałach i glebie o danym składzie chemicznym. Tak jak ryba nie wyżyje na lądzie, tak dzięcioł czarny czy średni ma swe potrzeby i kryteria, jakie musi spełniać las, aby je zasiedlił, a następnie skutecznie się tam jeszcze rozmnażał. Możemy nieskończenie mnożyć przykłady i ktoś może zadać pytanie, czy zatem nie jest to ortodoksyjne spoglądanie na dobro każdego gatunku? Otóż nie. Stoimy w obliczu kolejnego wielkiego wymierania, na naszych oczach znikają gatunki rzadkie, częste zaś stają się rzadkimi. Jeszcze 400 lat temu po polskich lasach biegały tury, dziś majestatyczne zwierzęta znane z wykopalisk i zapisów. Podobny los mógł spotkać żubra, niemniej udało się go ocalić i dziś traktujemy go z wielką czcią i uwagą. Traktujemy go jak swoistą wizytówkę sukcesu ochrony gatunku. Zadaj sobie pytanie – czy chciałabyś lub chciałbyś, aby kolejne gatunki zniknęły jak tur lub stanęły na granicy wymarcia jak żubr? Przy czym tur to nie dinozaury, te wyginęły na skutek katastrofy, a nie dzięki ludziom. Jeżeli dojdzie do budowy obwodnicy południowej zgodnie z planowanym przebiegiem, kompleks leśny zostanie przecięty dodatkowo poprzecznie. Powstaną mniejsze płaty leśne, których jakość względem wielu bardziej wymagających gatunków, a którymi możemy się cieszyć w centrum Zielonej Góry (!) znacznie spadnie. To wielki krok w kierunku zaniku lokalnej bioróżnorodności. Czy mamy o co się martwić? Czy lasy te skrywają rzeczywiście bogactwo gatunkowe organizmów żywych?
Zacznijmy od tego, że zgodnie z prawem polskim i europejskim jesteśmy zobligowani do ochrony przyrody i środowiska. Prawo ochrony przyrody (POP) i prawo ochrony środowiska (POŚ) w niczym nie jest gorsze od prawa pracy, prawa budowlanego, prawa podatkowego czy prawa oświatowego. Niestety praktyka pokazuje, że ze wszystkich „praw”, to właśnie w obrębie POP i POŚ znajdziemy przypuszczalnie najwięcej ustępstw, wiele samowoli czy obchodzenia „uciążliwych” zapisów. Ogólnie rzecz ujmując, przed rozpoczęciem inwestycji powinno określić się wpływ przedsięwzięcia na środowisko i przyrodę, mając na względzie bioróżnorodność, siedliska czy składniki nieożywione przyrody (m.in. gleby, cieki i zbiorniki wodne itd.). Najlepiej oprzeć takie analizy przygotowując raport oceny oddziaływania inwestycji na środowisko (dalej: Ocena). W przypadku omawianej tu inwestycji – budowy obwodnicy południowej – Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gorzowie Wlkp. zezwoliła na odstąpienie od wykonania Oceny na podstawie Karty Informacyjnej Przedsięwzięcia (KIP). KIP jest dokumentem uboższym i niestety nie został on przygotowany w naszym przypadku rzetelnie… Owszem, wymienia on pobliskie formy ochrony przyrody, cechy terenu inwestycji czy podaje listę gatunków chronionych, niemniej wielu nie podaje, obarczony jest błędami merytorycznymi czy dość zastanawiającymi sformułowaniami. Poniżej załączamy treść naszego pisma opartego o analizę KIP, które zostało zaadresowane m.in. do lubuskiej dyrekcji RDOŚ. W piśmie tym wskazujemy braki, nieścisłości oraz dyskutujemy z kwestiami podjętymi przez wykonawcę (wykonawców?) KIP [podpisano: BIURO KONSULTINGOWO – DORADCZE dr inż. JACEK SEWERYŃSKI].
W omawianych lasach znajduje się pokaźne bogactwo ornitofauny (ptaki), co nie dziwi, jeśli wziąć pod uwagę mozaikę siedlisk leśnych – choć przeważają tu typowo produkcyjne bory sosnowe, to w obniżeniach terenu, przy źródliskach oraz wzdłuż cieków wodnych (Galina, Dłubnia, Pustelnik) rozwijają się leśne siedliska tworzone przez gatunki liściaste (dęby, wiązy, graby, ale również topole i wierzby) oraz mieszane z udziałem świerków i modrzewi. Takie zróżnicowanie umożliwia zasiedlanie, gniazdowanie, zdobywanie pokarmu i wychów piskląt wielu gatunkom ptaków. Choćby dlatego, że wraz z bogactwem dendroflory (gatunki drzewiaste) i towarzyszących im roślin runa i podszytu wzrasta bioróżnorodność bezkręgowców. Warto tu przypomnieć, że niemal wszystkie ptaki występujące w Polsce są pod ochroną gatunkową, stąd chronione są również ich gniazda, dziuple czy jaja. Prawo dopuszcza odstępstwa od ochrony – o takie może ubiegać się inwestor wskazując konkretny rodzaj odstępstwa dla konkretnego gatunku (np. zniszczenie dziupli, w której gniazdował w sezonie lęgowym kowalik, czyli po prostu ścięcie drzewa). Jednak powinno się maksymalnie ograniczać taką ingerencję. Niemniej, aby wystąpić o odstępstwa należy dokonać pierw inwentaryzacji przyrodniczej. Częstym błędem czy wręcz celowym uchybieniem w trakcie prowadzenia inwestycji w kraju jest prowadzenie inwentaryzacji jedynie przez kilka miesięcy, bez uwzględnienia sezonowości. Wystarczy zadać sobie pytanie, kiedy opiszemy najmniej chronionych gatunków ptaków czy roślin zielnych, jeśli nie zimą?
W przypadku omawianego powyżej KIP nie wiemy nic o metodologii. Nie wiemy kto (nazwiska specjalistów z danych grup systematycznych) oraz kiedy dokonał inwentaryzacji. Napotykamy zaś takie stwierdzenia jak: „Spośród innych gatunków płazów bezogonowych, żaby: trawna, moczarowa i grzebiuszka ziemna są spotykane głównie w okresie wczesnowiosennym na terenie miasta w strefie litoralnej niewielkich zbiorników wodnych, przeciwpożarowych, wzdłuż cieków Dłubnia i Pustelnik oraz w ich najbliższym otoczeniu. Są to jednak gatunki ginące (zwłaszcza dotyczy to żaby moczarowej) i z roku na rok obserwuje się zmniejszanie ich liczebności.„. Gdyby po tym zdaniu pojawiło się kolejne, wyjaśniające przyczyny zanikania czy wręcz propozycja rozwiązania takiej sytuacji, byłby to przykład rzetelnej analizy i podejścia problematycznego. Niestety przytoczone zdanie kończy akapit i może być odczytane „skoro giną, to niech wyginą; drogę budować trzeba”. Zastanawia też logika innego zdania: „Szczegółowe określenie gatunków roślin chronionych oraz powierzchni ich stanowisk, które podlegać będą zniszczeniu podczas budowy drogi możliwe będzie po przeprowadzeniu szczegółowej inwentaryzacji w okresie wiosennym. Łączna wielkość powierzchni narażonych siedlisk/stanowisk tych gatunków odpowiada sumie powierzchni lasów iglastych i lasów mieszanych podanych w Tab. 4. Ze względu na powyższe przewiduje się konieczność wystąpienia z wnioskiem o wydanie zezwolenia Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Gorzowie Wielkopolskim na odstępstwa od zakazów w stosunku do gatunków grzybów i roślin objętych ochroną.„. Przeanalizujmy przekaz tego fragmentu: „nie wiemy co, ile i gdzie, bo potrzeba wiosny (SEZONOWOŚĆ!) – wystąpmy do RDOŚ o odstępstwa”. Kuriozum jest takie, że nie wiadomo nawet o odstępstwa wobec jakich gatunków roślin i grzybów miałby wystąpić inwestor (miasto), ponieważ ich (jakichś) występowanie jest po prostu przewidywane. Z kolei w przypadku przytoczonych raptem kilku taksonów roślin (zobacz poniżej analizę KIP) i uporczywie nazywanych roślinami chrobotków (porosty) zaznaczają się wyraźnie uogólnienia i nawet błędy…
Mające zostać przecięte pseudo-obwodnicą lasy to dom dla znacznie większej liczby gatunków mchów, wątrobowców i porostów, co wykazała nasza spontaniczna inwentaryzacja z uznanym wśród przyrodników briologiem (specjalista od mszaków) przeprowadzona w listopadzie 2018 r. Co więcej, nie wszystkie występujące tu ptaki, a wymienione na europejskich listach ptaków chronionych, znajdują się w KIP. Te spostrzeżenia budzą wątpliwości oraz porażają zaniedbaniem lub pochopnością przeprowadzonej analizy, miejmy nadzieję, że głównie terenową, a nie w oparciu o dostępne opracowania przyrodnicze, które powinny stanowić pewne tło i pomoc, nie zaś źródło do opracowania przeglądu. Zdajemy sobie sprawę, że enigmatyczne stwierdzenie, że jest w tych lasach więcej gatunków chronionych bez podania nazw stawia nas w świetle naciągania. Obserwacje, dane (gatunki, współrzędne GPS) są u specjalistów z poszczególnych zbadanych grup i zostaną użyte w momencie przedstawiania dowodów. W tej chwili obawiamy się, że opublikowanie przez nas listy tych organizmów spowoduje wykorzystanie jej celem uzyskania odstępstwa od ochrony. Zauważmy przy tym, że nasza oddolna inwentaryzacja czy pozyskane dane to ledwie wycinek. Lasy te, ale również sąsiadujące z nimi pola i nieużytki wymagają podejścia opartego o prawo polskie i międzynarodowe i zgodne ze sztuką prowadzenia inwentaryzacji przyrodniczych, jak również z wykazaniem postawy szczególnej przezorności na tle dewastacji środowiska i przyrody, które mają miejsce globalnie.
Podsumowując, mimo dominacji lasów gospodarczych obsadzonych sosną pospolitą, specyficzny krajobraz (zmienna rzeźba terenu) i warunki hydrologiczne powodują, że w lasach na południu występują płaty leśne i nieleśne zróżnicowane pod względem środowiskowym i przyrodniczym. W związku z powyższym przekłada się to na wysokiej jakości bioróżnorodność tych terenów o unikalnym charakterze, jeśli wziąć pod uwagę trendy światowe i zanikanie gatunków i ich siedlisk. Zielona Góra w swych granicach, wewnątrz miasta (!) posiada potężny kompleks leśny sięgający od byłej wsi Racula po Świdnicę, który jest w nieznacznym stopniu pofragmentowany. Fragmentacja zaś to jedna z największych przyczyn dewastacji przyrody w skali globalnej i musimy za wszelką cenę wdrażać zalecenia naukowców publikujących wyniki swych badań w renomowanych czasopismach naukowych, mówiących o konsekwencjach nieprzemyślanych inwestycji na przyrodę. Zrealizowanie inwestycji „obwodnica południowa” na tym obszarze to ignorancja faktów, zaprzeczenie zdobyczom naukowym biologii, ochrony przyrody i środowiska, początek dewastacji lasów okalających byłą Zieloną Górę, a zarazem wprowadzenie ruchu kołowego do potężnego „zielonego płata”, stanowiącego barierę dla zanieczyszczeń, filtr powietrza, klimatyzator, gąbkę wobec wody opadowej i stabilizator warunków wodno-glebowych zarówno dla byłego miasta i gminy.
Przygotował Sebastian Pilichowski
- poprz.
- nast. »»