cytat 03/23 Sto lat "Metodyki przyrodoznawstwa"!
„Ćwiczenia z zakresu przyrodoznawstwa wprowadzamy do szkoły po to, aby ucznia nauczyć samodzielnie pracować, przyzwyczaić do dokładności w obserwowaniu, do akuratności, porządku, dać mu nie tylko pewien zasób wiedzy, ale pokazać, jakiemi drogami wiedzę tę zdobywać należy.”
T. Męczkowska, St. Rychterówna, „Metodyka przyrodoznawstwa”, 1923, Wydawnictwo M. Arcta w Warszawie, s. 39.
Sto lat temu została wydana książka, którą uważam za jedną z ważniejszych, gdy chodzi o mijający czas, a aktualność zagadnień dydaktycznych związanych z nauczaniem szkolnym o przyrodzie. W przeciwieństwie do nieco późniejszych pozycji traktujących o podobnych zagadnieniach, ta nie jest nasiąknięta „słuszną doktryną” PRL, cechą charakterystyczną dla książek wydanych po II wojnie światowej.
Żyjemy niewątpliwie w trudnych dla przyrody czasach. Zarówno pod względem kurczącej się wokół różnorodności biologicznej i siedlisk, jak i nauczaniu o niej. Technokratyczny świat, równoległy iluzoryczny wirtualny świat pełen pokus niskich i wysokich, izolowanie się od tego, co naturalne (zimne, brudne, oślizgłe, ohydne itd.) oraz z drugiej strony totalna wręcz moda na genetykę i techniki molekularne, biotechnologię i stawianie w pierwszym rzędzie na nauki stosowane i uprzemysłowienie badań naukowych sprowadza coraz bardziej klasyczną wiedzę przyrodniczą do pozycji wiedzy tajemnej. Nie pomaga też inny znak czasów – odchodzący niestety coraz liczniej znamienici uczeni, w tym szczególnie zasłużeni dla botaniki, zoologii, czy ekologii sensu stricto.
Pracuję w szkole, staram się nauczać. Staram, gdyż niestety niezależnie od przyjętych metod z trudem można osiągnąć stan, gdy uczeń rzeczywiście poczuje chęć i moc, swoistą wenę do przepracowania wiedzy. Do wzniecenia iskry pożądania wobec wiadomości i umiejętności. Uczeń dziś chętnie słucha, natomiast nie dostrzega powszechnie celowości odkrywania świata, zadawania pytań, poszukiwania odpowiedzi, poszerzania światopoglądu i perspektyw.
Jeżeli jako społeczeństwo chcemy zapewnić sobie jednak świat w przyszłości, gdzie nasi potomkowie będą w stanie podziwiać realnie dziką przyrodę, a czerpanie podstawowych dóbr, jak czysta woda, powietrze i gleba nie zostanie zarezerwowane dla nielicznych, to nie możemy dać się złamać. Nauki przyrodnicze prowadzone w jedności, ukazujące złożoność jako bogactwo, nie skomplikowanie przyrody mają ogromny potencjał poznawczy, czy kreujący osobowość. Cechy jak dociekliwość i umiejętność analizy sprzyjają w rozwiązywaniu problemów na szerokim stopniu trudności. Dziecko pchnięte w ocean ciekawości samo dostrzeże potrzebę poznawania i odkrywania, a kto wie, może i badania, aby i swoją cegiełkę do gmachu wiedzy dorzucić. Nic gorszego chyba, jak dyktowanie notatki całą lekcję lub odczytywanie podręcznika. Podręcznik winien być pomocą uczniowi, a nauczyciel przewodnikiem po tym, co w podręczniku zostało zapisane.
Odsłony: 1056