Miejscy Druidzi 01 - Oderwald
powrót do artykułów o przyrodzie
Hej, hej :D To będzie nowy cykl. Mam masę planów, koncepcji, założeń i celów i jakże miło, że znalazły one swe pozytywne odbicie w pozytywnym mega człowieku, jakim jest Grzegorz Lipiec (grupa SKY Piastowskie - sprawdź!), reżyser, filmowiec, totalny fan kina, Kosmosu i przyrody :D Wraz z "Lipą" będziemy Wam prezentować przyrodę w rozmaitej postaci, jak i formie. Trochę podruidzimy ;) Będziemy Waszymi Miejskimi Druidami :D Wychowankami betonu przeklinającymi beton ;)
Na pierwszy strzał idzie Oderwald, Las Odrzański znajdujący się obecnie w granicach administracyjnych Zielonej Góry, a tak w zasadzie to pomnik przyrody - dąb szypułkowy "Gabryś". Dlaczego on akurat? Bo miałem taką fanaberię, aby ustrzelić "Gabrysia" w czerwonej łunie zachodzącego słońca, jak się jednak okazało, zachodzące słoneczko znika za ścianą drzew i nici z ładnych kadrów. Przerobiliśmy to w 2018 roku. Od kilku miesięcy zbieraliśmy się w swym pogmatwaniu, aby jednak spróbować ze wschodem. I tak też 23.03.2019 udało się :D Zebraliśmy się, wystartowałem po "Lipę" o 4:30, ok. 5:30 byliśmy w Oderwaldzie. Pojawił się pewien problem, który okazał się zarazem być błogosławieństwem - mieliśmy mgłę, mgłę jak jasny gwint. Nici z pełnego spektrum wschodzącej gwiazdy Układu Słonecznego, ale za to spotkała nas cudowna gra rozszczepianego światła na mgle. A po co nam "Gabryś" w takiej konwencji (do której będziemy musieli powrócić przecież)? A to moi Drodzy element składowy znacznie większej całości, tu potrzeba cierpliwości :) Powoli karty będziemy odsłaniać ;)
Dąb szypułkowy "Gabryś" otrzymał imię po leśniku, Gabrielu Ślęczkowskim i jest według mnie jednym z najcudowniejszych i najbardziej oryginalnych dębów Zielonej Góry. Na wysokości ok. 1,3 metra pień rozwidla się na kilka równolegle idących ku górze pni/konarów, co stwarza wrażenie ogromnego poroża. Obwód pnia właśnie na wysokości 1,3 m wynosi 590 cm (nieco poniżej rozwidlenia, tj. na wysokości 1,1 m wynosi ok. 520 cm), co stawia go wśród najgrubszych dębów Zielonej Góry.
Poranna pora sprzyjała nie tylko śledzeniu gry światła i ustępowaniu świata cieni światłu światła, ale również oddawaniu się audiouczcie, jaką zapewniły licznie śpiewające ptaki. Wracając do auta dojrzeliśmy na starorzeczu pływającą parę gągołów, kaczek potrzebujących starych, dziuplastych drzew do odbywania lęgów. Tu z pomocą przychodzi dzięcioł czarny, inżynier drzew, inżynier lasu, który wykuwa liczne dziuple i różnych rozmariach, szczególnie w dębach i bukach. Dzięki temu umożliwia zasiedlanie lasu licznym organizmom. Oczywiście gągoł potrzebuje też bliskości wody, skoro należy do kaczego świata ;)
Spośród płazów niestety widzieliśmy tylko jednego - przejechaną ropuchę szarą :( Z kwitnących bylin związanych z lasami liściastymi widzieliśmy pospolite złocie żółte i ziarnopłony wiosenne.
Ten dzień zaczęliśmy dość szybko, o godzinie 9 wracaliśmy już niestety do swych codziennych obowiązków. Chłodna aura ustąpiła w godzinach popołudniowych temperaturom bliskim 20 stopniom C. Piękny start soboty i pięknie (niemal) start wiosny. Wdech powietrza z parującą o świcie wodą ze starorzecza to to, czego warto zaznać uciekając od betonu i asfaltu.
S.
powrót do artykułów o przyrodzie
- poprz.
- nast. »»