4 X 2020 Światowy Dzień Zwierząt
Oto znów, po raz kolejny obchodzimy Światowy Dzień Zwierząt. Nie będę się dziś silił na kolejne kaznodziejstwa i kazania, tylko po prostu, chciałbym aby zrozumiano wreszcie, że zwierzęta to nie tylko kręgowce i nie tylko te opierzone i owłosione.
Dorastałem wśród zwierząt i zwierzęta dorastały przy mnie. W tym roku trafiły pod mą opiekę kolejne porzucone, zbiegłe lub odebrane zwierzęta. Części udało się pomóc, części niestety nie, a o niektóre nadal walczę, by się udało. Pochylmy się choć dziś nad tym naszym wspólnym światem, otwórzmy książkę, może nawet podręcznik ze szkoły i przypomnijmy sobie, kim jesteśmy i gdzie żyjemy.
Hoagh!
Wielka ketmia z końcem lata
Hodowla straszyków to... ?
Wiem, wiem, znów nieco milczę :/ spraw wiele :/ Podzielę się jednak dzisiejszą myślą. Kiedyś napisałem krótki artykuł "Hodowla straszyków to też botanika" (kliknij) (który planuję podliftować). Dziś ciąłem garść jeżyny nad Odrą i przed chwilą patrzę, a tam żyłka. A na końcu żyłki haczyk z czerwiami. Niestety, pokutuje nawyk "Zerwało się, f*ck! Założę nowe". Szkoda tylko, że ten haczyk wędruje potem za zwierzęciem. Wbity tu, wbity tam. Kiedyś miałem pod opieką nietoperza, który wisiał jakiś czas na haczyku zwisającym z gałęzi.
Patagium rozdarte, zwierzak zmarniały. Koniec końców zmarł.
Jeden haczyk. Jeden. Hodowla straszyków to też ochrona?
Nausitous z Bobrowników
Ostatnich kilka dni minęło mi dość bogato pod względem przyrodniczym. Tym samym udało mi się zajrzeć w parę miejsc w Zielonej Górze, parę tuż pod czy do samego Łagowa, lubuskiej perły. Nie będę się tu jednak okrutnie rozwodził, wszystko w swoim czasie. Istotne jednak, by pochwalić się Wam takim oto kadrem - dwa modraszki nausitousy (Phengaris nausithous Bergsträsser, 1779) (modraszkowate; Lycaenidae - kliknij) z Bobrowników, okolic rezerwatu "Bukowa Góra" (gmina Otyń; kliknij). Skakałem dosłownie od kępy do kępy kwitnących bukwic, a tu taki cudowny krwiściąg lekarski z tymi motylami!
Wreszcie wilczomleczek
Wreszcie! Wreszcie! Tyle lat zaglądałem w wilczomlecze i stale nic. W ubiegłym roku już myślałem, że nareszcie, ale jednak nie. To właśnie ok. roku temu podczas spaceru do szczatków pomnikowego dębu "Napoleon" [kliknij; zobacz] (gmina Zabór k. Zielonej Góry; woj. lubuskie) natknąłem się na kuzyna mego obiektu poszukiwań, mianowicie gąsienicę zmrocznika przytuliaka (Hyles gallii) [kliknij i zobacz!]. Wczoraj jednak, na tej samej trasie ziścił się cel. Wśród wilczomleczy pasła się tłuściutka, piękna gąsienica zmrocznika wilczomleczka (Hyles euphorbiae, rodzina zawisakowate Sphingidae). Wielka to dla mnie radość :D