Witryna i podstrony lub jej komponenty mogą zbierać Twoje dane pod postacią ciasteczek (Cookies). Poruszanie się po witrynie oznacza Twoją pełną akceptację ich zbieranie. W celu zarządzania danymi zbieranymi sprawdź utawienia swojej przeglądarki internetowej (prywatność/bezpieczeństwo - dane przeglądania/pliki cookie - ciasteczka).

baner fb warsztaty

Dzień Ziemi 2024

Opublikowano: wtorek, 23, kwiecień 2024

powrót


Wczoraj obchodziliśmy Dzień Ziemi, po raz 54. Często podkreślam, że to ważna data, bo podkreśla potrzebę dbania o planetę, jedyną, jaką mamy, szkoda jednak, że tak wielu pamięta o niej tylko tego dnia. Wtedy dochodzi do organizacji masowych wydarzeń pod szyldem ochrony środowiska i przyrody. Każda chwila refleksji o Ziemi jest cenna - nie zaprzeczam. Przykrym zjawiskiem jest niestety wykorzystywanie tego dnia jako narzędzie populizmu. Co przez to rozumiem?

drzewka dzienziemi2024

Dzień Ziemi to populizm?

Tak "garniturowcy" u władzy, tak wielkie biznesy potrzebują ocieplenia wizerunku. Specyficznie to dziś czynią, szczególnie ci pierwsi. Dzielą się oni bowiem na denialistów upatrujących w planecie jedynie źródło surowców służących pomnażaniu bogactwa i dobrobytu, nie mając elementarnej wiedzy z zakresu obiegu materii i przepływu energii w ekosystemie. A zatem absolutnej bazy dla funkcjonowania nas wszystkich. Kolejna grupa garniturowców, również niewiele rozumiejąca z zakresu ekologii sensu stricto, wykazują się wielką empatią wobec planety. Dążą oni do zmian mających polepszyć jej kondycję (a przynajmniej na ile rozumiemy maksymalne spowolnienie zmian), ale zupełnie nie widzą aspektu wymaganych przemian społecznych. Z wielką łatwością można narzucić dosłownie wszystko - papier wszak przyjmie wszystko. Czy zmieni to jednak postrzeganie i postawę, warunki kluczowe dla świadomej transformacji społecznej? Wątpię - to za mało powiedziane. Dniem Ziemi można zwrócić uwagę na potrzebę zmian. Dniem Ziemi można też pokazać, że Ten Ktoś dba o planetę. A bo usunął plastikowe słomki, a bo zainwestował w auto elektryczne, czy założył pasiekę miejską. Do każdego z tych zagadnień można dobudować cudowne opowieści. Słomki to ogromny problem - wspaniale, że używamy papierowych. Dobrze jednak, gdyby na słomkach się nie kończyło, a na realnej segregacji, recyklingu i utylizacji, aby zmaksymalizować kontrolę nad wytwarzaniem i dalszym losem tworzyw sztucznych! Współczesne pojazdy elektryczne? Może to tylko wymagany krok milowy w przemianach technologii i postępie techniki, aczkolwiek produkcja, ostatnio "modne" dopalanie się przy pożarze, czy utylizacja pojazdów i ich komponentów pozostawia wiele do życzenia wobec skali czasu, jaki założyliśmy sobie na zmiany. Pasieki miejskie? Oj, modny temat. Nie ma to jak biedna pszczółka. Tyle tylko, że pszczoła miodna ma się wspaniale! Pszczelarstwo jest rozpowszechnione na naszym globie i jest to zdecydowanie masowo hodowany owad, owszem, o wielu cudownych cechach. Problem rodzi się jednak na polu wyświechtanego hasła "ratujmy pszczoły", podczas gdy nie chodzi tu wcale o pszczołę miodną, a dzikie gatunki zapylaczy (nie tylko należących do pszczołowatych). Pszczoła miodna bowiem jako owad właściwie społeczny (eusocjalny) buduje doskonale zorganizowane rodziny odgórnie zarządzane przez królową. Wyraźny podział na kasty (i zadania) daje niesamowitą przewagę temu owadowi nad swymi krewnymi, którzy żyją w mniej licznych rodzinach lub jedynie w koloniach i samotnie. Pszczoła miodna zapyla szeroką gamę kwiatów rozmaitych gatunków roślin, co dodatkowo zwiększa jej potencjał konkurencyjności. Możemy długo to omawiać - do sedna zatem. Sztuczna promocja pszczoły miodnej pod hasłem "chrońmy zapylaczy" to kolejny gwóźdź do trumny dzikich zapylaczy. A Dzień Ziemi to świetny pretekst dla takich działań.

Posadźmy drzewko!

Częstym działaniem jest też sadzenie drzew z okazji obchodów Dnia Ziemi. Nie będę tu się wyświęcał. Jako były już pracownik Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Zielonogórskiego, ale i fan różnorodności i zmienności biologicznej sadziłem i sadzę nie tylko rodzime gatunki drzew. Świadomość polega jednak na tym, aby nie wprowadzać gatunków inwazyjnych (tak, teoretycznie dzisiejsze jedynie obce może kiedyś stanie się inwazyjnym - wbrew pozorom nie jest to aż takie łatwe), a także nie sadzić ich gdziekolwiek i jako dominujący element przyrodniczy i krajobrazu. Masakrą dlatego jest zakładanie monotonnych alei drzew, szczególnie takich, które nie służą niemal wcale naszej przyrodzie. Dąb dębowi nierówny - przyjrzeć się wystarczy, ile życia spotkamy na i w dębach rodzimych, a ile w dębie czerwonym. Miłorzęby? Fantastyczne reliktowe drzewa! Jako element ubogacający, szczególnie miasto - ekstra. Na jesień piękny deszcz złotych liści. Jakie jednak wartości ekosystemowe, biocenotyczne ma ten gatunek u nas? Praktycznie brak (w dalekiej przyszłości zjadanie nasion i gniazdowanie na drzewach, o ile takich wymiarów dorosną...). Z uwagi na trudne warunki miast, coraz ciężej drzewom żyć i przeżyć w naszym sąsiedztwie. Sól drogowa bez litości przez lata zabija drzewa w pasie drogowym, miasto jako wyspa ciepła, masa kabli i rur w glebie, zanieczyszczenie powietrza... To powoduje, że musimy mądrze dobierać gatunki drzew do sadzenia w mieście. Szczególnie, że prawnie, naukowo i zdrowo-rozsądkowo należy mieć z tyłu głowy hasło "ekspansywny gatunek inwazyjny". Stańmy jednak przed tym dylematem, bo najłatwiej jest je omijać. Lepiej sadzić obce gatunki, ale dające radę w mieście, czy rodzime, ginące po krótkim życiu? Jaka jest przyszłość dendroflory miast? Tej obejmującej pasy drogowe, jak i parki, prywatne posesje, place zabaw... Można odnieść wrażenie, że chyba głónie z uwagi na cenę, przyszłe aleje i szpalery drzew zostaną zdominowane przez klony pospolite, może z domieszka kasztanowców i jakichś lip. O ile lip. Czy topole są aż tak złe? Niekoniecznie. Część z nich naprawdę nieźle znosi warunki miejskie, rosną szybko, dając szybko cień, kumulują masę zanieczyszczeń, zatrzymują wodę w glebie... Są krótkowieczne, tak. A co szkodzi zaplanować w perspektywie kilkudziesięcioleci, żeby pod nimi uprawiać np. lipy, które docelowo je zastąpią? Co szkodzi, aby jednak spróbować posadzić tego buka zwyczajnego, rodzimy gatunek dębu, czy lipy?

Upraw drzewko!

Nieważne, w jakim wieku Jesteś. W mieście wyrasta właśnie masa lip, buki pokazały już swe siewki, pojedyncze dęby przebijają się na powierzchnię ze swymi liśćmi. Nie musisz siać setek, sadzić tysięcy. Widzisz, że siewka rośnie w miejscu, gdzie nie ma szans? Będzie zdeptana, ścięta, przeorana? Spróbuj się nią zaopiekować. Jedna doniczka. Zobacz, jak rośnie. Chodzisz do szkoły podstawowej? Świetnie! Zaopiekuj się swoim drzewkiem, które posadzić za kilka lat i do którego będziesz wracać. Jesteś starsza/-y? Też super! Siewek starczy dla każdego! Zbierając materiał w swej okolicy masz najwyższą szansę, wręcz gwarancję na to, że potomek, nad którym roztoczysz opiekę przetrwa tutejsze warunki w przyszłości. Jak to mówią "gena nie wydłubiesz". Ja od lat przesadzam, sadzę i sieję. Wielu mi sie dziwi, wielu aprobuje. Zdarzy mi się potem rozdać sadzonki przy okazji jakiejś akcji, czy zajęć. Tylko w tym roku zebrałem całą masę młodych grabów skazanych na marny los, podobnie jak siewek lip i buków, a ponadto żołędzi dębów szypułkowych w trakcie kiełkowania. Nim strzeliły liście, wykopałem wokół domu też nieco młodych śliw. I tak sadzę i sieję, sadzę i sieję, niezależnie od tego, czy ktoś to widzi i nazwie akcją z okazji Dnia Ziemi. Drzewa to nie wszystko. Łąki - ich różne formy, ziołorośla, murawy - różnorodność ekosystemów jest bardzo ważna dla zapewnienia bioróżnorodności. Pamiętając jednak o drzewach, nie bójmy się też sięgnąć po łopatkę, trochę ziemi i doniczkę. Czy nie byłoby wspaniale móc wrócić za kilka dekad do drzewa własnoręczne wysianego, pielęgnowanego i posadzonego? Zostawić po sobie piękną pamiątkę, do której wrócą wnukowie?

 


Powiązane treści:


powrót

Odsłony: 351