Festyn sąsiedzki (08.09.2018)
Wczoraj, 08.09.2018, byłem obecny na zakończeniu festynu sąsiedzkiego o wieloletniej już tradycji na Osiedlu Braniborskim w Zielonej Górze. Nie mnie to oceniać, ale osobiście nie znam rejonu miasta, który by tak spójnie funkcjonował pod względem lokalnej społeczności. Owady, które zabrałem - te spreparowane, jak i żywe, przykuwały uwagę, prowokowały dyskusje, dzieci zaś (i nie tylko) skorzystały z możliwości wzięcia na rękę straszyków i karaczanów. Także oficjalnie rozpoczynamy wrzesień i żywą edukację ;)
Sad w centrum miasta?!
I jeszcze spóźniona relacja z 30.08.2018! Po wizycie w domach opieki senioralnej "Wigor" i "Retro" w Zielonej Górze udało mi się wbić jeszcze na extra wydarzenie społeczne, "Naturalne Place Zabaw" - spotkanie w sadzie przy ulicy Fabrycznej, niezwykłe, zdziczałe, magiczne miejsce zaraz przy ruchliwych ulicach, pełnych zgiełku centrum miasta. Niesamowite, że taki zielony plac ocalał, niedotknięty "rewitalizacją" i wszelkimi pseudozabiegami odnawiającymi. W trackie spotkania uczestnicy prowadzili również dyskusję, w trakcie której nieco ścierały się dwie wizje - placów zabaw naturalnych, rzekłbym w stylu retro oraz nowoczesnych, wypiankowanych itd. Oczywiście, kompromisy warto osiągać, przy czym nie sposób nie dostrzec tu pewnych elementów tzw. syndromu deficytu przyrody...
Z końcem wakacji w WIGORZE
We wcześniejszym wpisie chwaliłem się swoją pierwszę wizytą w domu dziennej opieki dla seniorów "RETRO". Zanim jednak dotarłem tam, przyszło mi odwiedzić znanych mi już Seniorów z domu dziennej opieki "WIGOR". Tym razem opowiedziałem nieco o strategiach obronnych zwierząt. Starałem się jak najlepiej przedstawić bujny świat przyrody od strony rozmaitych przystosowań do unikania drapieżnika. Mówiliśmy o barwach ochronnych, aposematycznych, kamuflażu - mimetyzmie, mimikrze, toksynach, elementach zaskoczenia... Skupiliśmy się co prawda na bezkręgowcach, głównie owadach, ale i uciekaliśmy niekiedy do świata kręgowców (gruczoły ropuchy szarej czy upodabnianie się weży niejadowitych do jadowitych). Jak zawsze nie mogę narzekać na brak zainteresowania, wręcz przeciwnie. Właściwie co drugi slajd ktoś miał pytanie lub uwagę, a moim zadaniem jest sprostać wyzwaniu i udzielać jak najlepszych i merytorycznych odpowiedzi. I właśnie takie dyskusje, pytania uczą nas stale. Nie da się wiedzieć wszystkiego, ale raczej wybrnąłem z różnorodnych pytań :) (mam nadzieję ;) )
Jestem przekonany, że to jeszcze nie koniec naszych spotkań z Seniorami z domu "WIGOR". Jaki kolejny temat? Któż to wie ;)
Pierwszy raz w RETRO!
Wczoraj był bardzo ciekawy dzień. Dwie wizyty u seniorów, a na wieczór krótka wizyta w sadzie w samym centrum miasta, niezwykłym zakątku pełnym zieleni, cudem ocalałym spod miejskim trendów zarządzania "zielenią".
Nim jednak do sadu dojdziemy, pochwalę się Wam wizytą u seniorów w RETRO, Domu Dziennej Opieki w Zielonej Górze w centrum miasta. Miejsce przy ruchliwej ulicy, a zatrważająco... ciche i urocze! Niewielki ogród mieszczący się na tylach kamienicy, któego absolutną perełką dla mnie jest całkiem rozłożysta już magnolia :D Zaplanowane zajęcia miały na celu przybliżyć Seniorom świat owadów i spotkanie rozpoczęło się na dworze, właśie w ogrodzie :) Niestety (choć jak to brzmi wobec panujących w tym roku suszy!) deszcz przegonił nas do wnętrza kamienicy. Niezwykły urok! Naprawdę jestem pod wrażeniem ciepłej atmosfery panującej w RETRO, jest to już drugi dom dziennej opieki, w którym przyszło mi opowiadać o przyrodzie i rzeczywiście mogę Wam powiedzieć, że nie wzbraniajcie się od takich miejsc! Jeżeli Wasi Seniorzy spędzają dnie w samotności, to tu odnajdą Oni masę ciekawych zajęć i kontaktów. A może i mnie dane będzie Ich spotkać? ;)
Wracając do wczoraj, cieszy mnie niezmiernie ogromne zainteresowanie moim długim ględzeniem, masa pytań i wątków pobocznych, wszystko to stanowi dowód na to, że dla edukacji nie ma barier, a przyroda powinna łączyć, nie dzielić, również pokolenia. Doszło też wczoraj do nieco osobliwego zdarzenia, a przynajmniej takiego, które mi się nie przydarzyło nigdy dotąd na wyjeździe. Mianowicie powyjęciu z pudła dorosłej samicy patyczaka czerwnoskrzydłego, w trakcie prezentacji owada, ta zaczęła "podgryzać" mi palec, co świadczyło o tym, że dziewczynce zaschło nieco. Patyczak zaraz otrzymał wodę na talerzyku, z czego zaraz skorzystał i na oczach seniorów pił :)
Wspaniałe spotkanie, do zobaczenia!
O zielonym kapitale miasta
Czym jest zielony kapitał dla Zielonej Góry? Jak traktujemy nie tylko tak demonizowaną i wychwalaną zieleń, ale całą naszą przyrodę? Czym pochwalić się może Zielona Góra i województwo lubuskie? Czy powinniśmy korzystać z naszego zielonego kapitały, aby tworzyć wizytówkę miasta?
Zapraszam do lektury artykułu "Zielony kapitał miasta"! [kliknij]