Z cyklu "a nie mówiłem"
Zapewne jeszcze nie koniec, ale dobry obrót spraw w stosunku do pomnikowego cisa z ulicy Kopernika w Zielonej Górze. Dziś w lokalnej prezydenckiej gazecie Łącznik Zielonogórski czytamy, że cis jest pod opieką ogrodnik miejskiej, wyliczającej rozmaite uchybienia wobec drzewa, na samym końcu zaś pada informację, że redakcja otrzymała gorące informacje, że zakończył się analizy fitopatologiczne. Wynika z nich, że cisa zaatakował przędziorek (małe roztocze, takie drobne niby pajączki), co niedziwne biorąc pod uwagę dwa czynniki mające wspólną genezę. Raz, długi czas było gorąco i sucho, co przędziorki uwielbiają. Dwa, skoro brakowało wody, to nie było to obojętne dla cisa i spadła jego odporność, co potęguje podatność na atak przędziorków. Kolejny ważny wynik ekspertyzy to to, że wykazano podwyższony odczyn (pH) gleby. Jak w mieście podwyższa się odczyn gleby? Bardzo prosto. Jednej zimy sypiemy sól, drugiej zimy sypiemy sól itd. Każdej zimy pług spycha śnieg z solą na pobocze, na drzewa... Sól trafia do gleby, wypala włośniki korzeniowe i drzewa powolutku umierają. Coś dzwoni znajomo? Spójrzcie na aleje lip przy ul. Wyspiańskiego czy dębów przy ul. Wojska Polskiego w Zielonej Górze. Jestem przekonany, że i tam przydałoby się zrobić badania odczynu gleby.
30.04.2018 adresowałem pismo do Biura Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Zielonej Góry (pismo u dołu), w którym pisałem m.in. "Ponadto warto zastanowić się nad opracowaniem strategii lub metodyki dotyczącej zminimalizowania wpływu soli drogowej stosowanej podczas zim na system korzeniowy drzew zarówno objętych ochroną pomnikową, zabytkową czy rosnących w pasach przydrożnych.". Wyszło na moje?
Wielki Wóz nad podwórzem
W zasadzie gwiazdy bardzo zaniedbuję od lat, wiele zapomniałem już, ale Wielki Wóz - no tego nie da się zapomnieć :)
Czyste niebo pod lasem, poza miastem, poza skażeniem światłem sprzyja obserwacji nieba i ciał niebieskich. Wśród nich wyróżnia się właśnie Wielki Wóz, dzięki któremu możemy odnaleźć Gwiazdę Polarną, czyli namierzyć północ. Nie mam lunety, nie mam odpowiedniego sprzętu do zdjęć, ale na poniższym widać niebieskawe punkty - gwiazdy. Z lewej budynek ;) Móóój dom ;)
kliknij zdjęcie, aby powiększyć
Park Poetów - CHLUBA Zielonej Góry!
Park Poetów powinien być jednym z najbardziej reprezentatywnych miejsc przyrodniczych Zielonej Góry, szczególnie tej sprzed połączenia z gminą.
Niestety odwiedzający park śmiecą na potęgę, z terenów po byłych ogródkach działkowych korzystają bezdomni i ewidentnie wielu ludzi zrobiło sobie z Parku wysypisko. Oczywiście, ciężko wymagać od Miasta i włodarzy odpowiedzialności za czyny mieszkańców, niemniej mają oni środki i służby zajmujące się sprzątaniem terenów miejskich.
Przez lata społecznicy w ramach oddolnych akcji, np. organizowanych przez Zielonogórskie Towarzystwo Upiększania Miasta, sprzątali Park Poetów, jednakże ciężko, aby społecznicy wyręczali służby miejskie i sprzątali całe miasto. Ostatnimi laty zaangażowali się oni bowiem w sprzątanie np. Doliny Gęśnika. Dwa lata temu ZTUM wystosowało pismo do prezydenta Zielonej Góry z prośbą o interwencję i zlecenie uprzątnięcia Parku.
Łowca głów
Uwielbiam chodzić z towarzyszem do lasu. Zawsze jest tak, że ta osoba postronna, a jeszcze najlepiej, gdy to laik, znajdzie coś, co absolutnie umyka mej uwadze a jest warte odnotowania. I tak wczoraj chodzimy po Parku Poetów w Zielonej Górze, coś tam czynimy (póki co tajemnica, ciiiii) i nagle Lewa mówi "patrz, co to?". Rzucam okiem. Trzyma w palcach jakąś nitkę, na jej końcu dynda zielony koralik, do którego uczepiona tańczy mrówka. Od koralika w dół zwisa druga niteczka... Niby nic szczególnego, ale nie dają mi spokoju te niteczki. Przyglądam się, a to głowa któregoś z naszych pasikoników, którą atakuje pośmiertnie, trzymając się kurczowo mrówka (chyba Myrmica, kurka nie znam się na mrówach...). Trochę creepy i trochę awesome. Dzięki Moja Droga Towarzyszko!
Cis - kontynuacja
Dziś (10.07.2018) uświadczyłem dwóch cudów. Być jeden wpłynął na drugi (tylko w jakiej kolejności?)?
Otóż, podszedłem przed godziną 17 do pomnikowego cisa przy ulicy Kopernika w Zielonej Górze, o którym wczoraj wspominałem (zobacz - "Czas tyka, cis tyka").
A tam - samochód z baniakiem wody i dwóch panów lejących wodę, aby podlać cisa! Coś niebywałego, lata starań, aby objąć pomnik przyrody szczególną troską wreszcie procentują. Nareszcie. Drugi cud z kolei - dziś spadł deszcz. Prawie żaden, ale mimo wszystko deszcz.
Przypadek? Nie sądzę! :)