Co tam na start listopada '24?
Witajcie Szanowni Adepci Sztuk Przyrodniczych :)
Zobaczcie, co tam słychać u Miejskiego Druida na początku listopada 2024!
Niemal się miesiąc zaczął, a zawitałem do Powiatowego Ośrodka Wsparcia "Parasol" w Zielonej Górze, gdzie na zaproszenie Stowarzyszenia Warto Pomagać i Pań z Ogrodu Społecznego w Parku Tysiąclecia opowiedziałem o wyzwaniach ogrodnictwa i ochrony przyrody. Jak przeplatają się te dziedziny oraz jak łatwo popełnić błąd. O czym mówiłem? O pasiekach miejskich i destrukcyjnym wpływie na dzikich zapylaczy w mieście, o świadomym doborze roślin sadzonych w ogrodzie, o szerszeniach (tak, jak zwykle!) i ich roli w przyrodzie oraz krzywdzącym wizerunku, o motylach i roślinach żywicielskich (rusałka pawik, a paź królowej, paź królowej i żeglarz oraz znikającym niegdyś powszechnym bielkinku kapustniku)... Była i chwila dla komara - pogdybaliśmy, co stałoby się, gdyby komary zniknęły (dla człowieka super, a przynajmniej pozornie...). Jakoś tak się stało, że i porozmawialiśmy o bukszpanach i ćmie bukszpanowej, kasztanowcach, zlodowaceniach i migracji nasion (a zatem i o świerku w Polsce)... Tematów planowanych i spontanicznych wybrzmiało co niemiara.
Ta część zakończyła się krótkim pokazem karaczanów, a potem udaliśmy się wspólnie do społecznego ogrodu w Parku Tysiąclecia, gdzie rzuciłem okiem tu i tam, aby doradzić:
- jak poprawić warunki uprawy roślin,
- co dobrać,
- jak aranżować,
- co zmienić.
Tak minął wtorek, a w środę i czwartek przeprowadziłem łącznie 12 lekcji o owadach dla uczniów klas 1-3 szkoły podstawowej. Nie powiem... Intensywne to dni były! Ile jednak uśmiechniętych dzieci, ile pokonanych uprzedzeń! I to co niesamowicie cieszy - kilkoro dzieci o wielkim zainteresowaniu do przyrody i wielkiej względem wieku wiedzy o zwierzątach! A jak odważnie, chętnie i z jakim błyskiem w oku brali ci mali przyrodnicy owady na ręce! To są te chwile, gdy mówisz sobie "jednak jest jeszcze nadzieja" :) Zestaw owadów inny niż zwykle, cięższego kalibru (dostępność ograniczona - szukasz zajęć z Żywą Edukacją? Kliknij).
A w sobotę, 9.11.2024, przeprowadziłem drugi spacer przyrodniczy pod szyldem Żywej Edukacji i Fundacji Wild and Safe (sprawdzajcie tutaj :) ). Tym razem szliśmy planowaną Trasą Aglomeracyjną II w Zielonej Górze, której realizacja się z wolna zaczęła. Było nas niewiele, bardzo kameralnie, ale nie przeszkodziło nam ani to ani temperatura i listopadowe warunki. Podreptaliśmy w jedną stronę pierwszym wariantem drogi, a wróciliśmy drugim. Ok. 5 km łącznie, gdzie na dłużej zatrzymaliśmy się w dwóch punktach.
Pierwszy to koniec Trasy, gdzie dociera ona do Drogi Wojewódzkiej nr 298. To z tego punktu będzie dalej w kierunku m. Wysokie (gmina Czerwieńsk) realizowana kolejna inwestycja drogowa - Trasa (Obwodnica) Zachodnia. Drugim dłuższym przystankiem była okolica cieku Złota Łącza. W skali miasta jest tu unikalny obraz tego cieku, gdzie wąwozem woda meandruje bez żadnej widocznej regulacji. W starych granicach miasta jest to z pewnością jedna z bardziej urokliwych i cennych krajobrazowo i przyrodniczo lokalizacji (woda to życie!). Na samym skraju rosną dwa dęby szypułkowe o obwodach pni przekraczających 3 m na wysokości 1,3 m (pomiar zarówno z niższego punktu, jak i wyższego). I choć szary to był dzień i choć listopad to miesiąc dość "martwy", to spędziliśmy poranek (9 zbiórka, 12 finał) w miłej atmosferze, rozmawiając na różne tematy. A najcenniejsze chyba to, że zwiedziliśmy tę część jeszcze przed sfinalizowaniem inwestycji. Kto nie był, niech żałuje ;)
Poniżej zdjęcia własne i za uprzejmością Pani Renaty (bardzo dziękuję!). A jeśli chcesz też wziąć udział w moich akcjach - zajrzyj do grupy na FB, gdzie budujemy naszą społeczność (kliknij) :)
Podziwiamy zanokcice murowe Aplenium ruta-muraria, paprocie rosnące wśród spoin między cegłami.
Tu podziwiamy galasy galasówki dębianki Cynips quercusfolii (zobacz więcej!).
A tu mamy galas galasówki długobrzuszki Cynips longiventris (zobacz tutaj!) oraz galasówki dębianki Cynips quercusfolii (zobacz więcej!).
Nie wiesz, czym są galasy? A zatem dowiedz się tutaj (kliknij).
I jakże przepięknie wyglądają franklinie amerykańskie Franklinia alatamaha w Uniwersyteckim Ogrodzie Botanicznym w Zielonej Górze, do których mam ogromny sentyment. Jest to gatunek wymarły w naturze, można rzec cudem odratowany od zapomnienia dzięki Bartramom, którzy zebrane w Ameryce Północnej nasiona wysłali do Anglii, ale też założyli ogród we Filadelfii, gdzie do dziś rosną franklinie. Sama nazwa rodzajowa została nadana na cześć Benjamina Franklina, roślina zaś wcześniej była klasyfikowana w rodzaju Gordonia. Finalnie jednak jest to w obrębie rodziny herbatowatych jedyny przedstawiciel rodzaju Franklinia. Dość późno kwitnie, co stanowi w naszych warunkach dużą osobliwość, a przy łagodnej jesieni i zaaklimatyzowanym już krzewie, można cieszyć oczy licznymi kwiatami nawet teraz, w listopadzie.
Inne treści:
"Powszechne grzechy wobec drzew", czyli czego nie robić drzewom (choć powszechnie jest robione):
Podziwiajmy razem piękne motyle spotkane w Tajwanie, w lesie Huisun!
Hits: 42