Zielony Kapitał 02/19 Kolejny buk odszedł
14 marca 2019 roku w Zielonej Górze, w Parku Piastowskim przewrócił się buk zwyczajny odmiany Purpurea. 28 sierpnia 2018 roku zniesiono status pomnika przyrody na skutek pogorszenia stanu zdrowotnego, szczególnie po orkanie Ksawery. Rosnący obok buk zwyczajny 'Pendula' został w lutym 2019 roku obniżony z uwagi na pogorszenie stanu zdrowotnego. W jego przypadku status pomnika przyrody zniesiono 29 sierpnia 2017 roku.
Widok powalonego buka dotyka mnie na wielu płaszczyznach. W 2016 roku postanowiliśmy z koleżanką przeprowadzić na własną rękę uaktualnienie rejestru pomników przyrody Zielonej Góry, których liczba wzrosła z dniem 1 stycznia 2015 roku, ponieważ miasto rozrosło się o gminę. Zaraz po ukazaniu się naszej publikacji-próby uporządkowania tej kwestii, Urząd Miasta Zielona Góra ogłosił nabór ofert w ramach zamówienia publicznego o dokonanie ujednoliconego rejestru pomników przyrody wraz z oceną zdrowotną. Dla nas była to bomba, mieliśmy niemal wszystkie poprawnie obcykane, mieliśmy świeże pomiary obwodów pni... Wygraliśmy (bodaj jako jedyni oferenci zresztą) i w zespole czterech osób przeprowadziliśmy odświeżenie rejestru.
Następnie zrodziła się na Wydziale Nauk Biologicznych Uniwersytetu Zielonogórskiego idea, aby wydać miniprzewodnik po formach ochrony przyrody. I tak na skutek ponownych prac terenowych w 2017 roku, drukiem na początku 2018 roku ukazała się publikacja książkowa "Formy ochrony przyrody Zielonej Góry" (ISBN: 9788378423393), w której znalazł się nasz rozdział we współautorstwie z Agnieszką Tokarską-Osyczką o pomnikach przyrody, zajmujący ok. 3/4 książki.
Purpurowy buk z Parku Piastowskiego nie został wskazany do zniesienia statusu pomnika przyrody, w przeciwieństwie do rosnącego zaraz obok buka odmiany 'Pendula'. Orkan Ksawery poważnie uszkodził jednak purpurową piękność i niestety wespół z poważnym porażeniem grzybem i suszą w 2018 roku spowodował przewalenie drzewa. Jego korona, jednak, pozostała zwarta, a to z uwagi na wiązania, jakie założono.
Ten widok boli nie tylko z uwagi na moją bliskość z pomnikami przyrody Zielonej Góry na przestrzeni ostatnich kilku lat. To również moja fascynacja bukami i mój obiekt badań pod doktorat (a konkretnie relacje ekologiczne z muchówkami galasującymi jego liście). Co więcej, to kolejny poniemiecki (i nieliczny w ZG) buk, który ostatnio utraciliśmy. Bo nie dość, że 'Purpurea' leży, 'Pendula' został obniżony w ramach zabezpieczenia bezpieczeństwa, to niedawno rozłamał się piękny purpurowy buk przy pogotowiu, a jeszcze wcześniej ścięto cudowny okaz buka przy siedzibie Radia Zachód i Radia Zielona Góra w ramach prewencji, bez dokonania rzeczowych i precyzyjnych badań stanu zdrowotnego (zobacz tutaj). O ścięciu zawyrokowały trzy czynniki. 1) Spękanie u podstawy pnia o nieznanej głębokości i wpływie na statykę. Zatem decyzję oparto na ocenie wizualnej. 2) Niechęć do poniesienia kosztów na badania zdrowotne, a to wiąże się zwyczajnie z 3) brakiem świadomości. Jedyne co w pewnym zakresie wybiela usunięcie buka to posadzenie w zamian na terenie parku przy radio kilkunastu drzew o wysokości 3-4 metry (buki zwyczajne 'Dawyck', dęby szypułkowe 'Fastigiata', graby pospolite 'Fastigiata'). Piszę o tym, ponieważ w dotychczasowej polityce zieleni miasta Zielona Góra, urząd miasta nie pokusił się o takie rekompensacje, a kiedy już jednak coś w tym kierunku zrobił, to ... pozostawiono w ubiegłym roku świeżo posadzone podobnych gabarytów drzewa same sobie. Dodajcie do tego suszę i mamy finał. Do wyliczanki buków dodajmy jeszcze te żyjące, ale których życie balansuje nieco na włosku: 1) buk purpurowolistny przy Placu Matejki, któremu prowadzono prace ziemne przy systemie korzeniowym, 2) buki przy ulicy Jeleniej, którym w sposób haniebny potraktowano korony. Co z nimi będzie? Czas pokaże, bo myli się ten, który myśli, że jeśli drzewo się ulistniło rok po incydencie, to jednak wszystko OK.
Czy można było uniknąć tych strat, które są kroplą w morzu strat? Kto wie. Na pewno, gdyby przeznaczyć REALNE nakłady na zieleń, w tym pielęgnację drzew w pasach drogowych i parkach, zaniechać sypania tonami soli drogowej (zobacz tekst o cisie w ZG; kliknij) i szanować opinię specjalistów ds. przyrody i środowiska, można by uniknąć licznych zagrożeń dla zdrowia, życia i mienia, ponadto kłótni, chaosu, dezinformacji, mitologizacji (o mordujących kierowców drzewach), zniszczeń krajobrazu, zamachu na bioróżnorodność i zielone płuca miasta. I takiego ocknięcia się życzę wszystkim tym, którzy nauczyli się obrzucać każdego człowieka zainteresowanego ochroną środowiska, przyrody i krajobrazu miasta i nie tylko, mianem ekoterrorysta. Nawet jeśli reprezentuje wysoce merytoryczne i logiczne stanowisko.