Język niczym sztylet
W poniedziałek 17.07.2019 pojechałem do byłej miejscowości Sucha (dziś część Zielonej Góry), aby przyjrzeć się wspominanej przeze mnie wielokrotnie alei drzew [kliknij tutaj] oraz mojemu kochanemu widłakowi goździstemu. Całe szczęście aleja zostanie wpisana do rejestru zabytków, dzięki czemu uchronimy od zniszczenia, co jej groziło wobec planów modernizacji drogi. Z synem zeszliśmy jednak też nieco głębiej w las (a nóż, widelec jeszcze jakaś populacja widłaka się znajdzie) i szczególnie dwie obserwacje pozostały nam w pamięci.
Pierwsza to ogromna samica trzmiela kamiennika (Bombus lapidarius), która zawzięcie żerowała na łąkowych kwiatach pokazując swój potężny języczek. Trzmiele posiadają często dłuższy język niż pszczoła miodna, uniwersalny zapylacz, a to stawia je w uprzywilejowanej pozycji, gdy idzie o żerowanie na kwiatach o głębokich kielichach czy płatkach zrośniętych w długa rurkę. Zwyczajnie mówiąc - pszczoła nie sięga do nektaru lub przychodzi jej to z trudem. Wobec powyższego takie rośliny chociażby jak koniczyna polegają w dużej mierze na trzmielach. Wymarcie trzmieli pociągnęłoby za sobą równie potężne konsekwencje jak wymarcie pszczoły miodnej. W Polsce trzmiele podlegają ochronie gatunkowej.
Drugą obserwacją było natknięcie się na zeszłoroczne gniazdo klecanek, być może klecanki polnej (Polistes nimpha). Bardzo mnie cieszy to znalezisko, ponieważ jak dotąd stale podziwiam jedynie gniazda klecanek rdzaworożnych (Polistes dominula) [kliknij] na swym poddaszu.