11 VII '19 pszeńce i salwinie
W ubiegłą sobotę wybrałem się ponownie do Kolska, tym razem jednak nie opowiadać o drzewach mieszkańcom i władzy (jak w czwartek, 9. lipca), a na targi śniadaniowe. Pojechałem z wizytą do znajomego pszczelarza, który należy do absolutnych miłośników nie tylko pszczół, ale i przyrody. Jeżeli szukacie gawędziarza, który z pasją opowie o pszczelarstwie i bartnictwie (!), to właśnie Rafał Liśkiewicz według mnie stoi na czele w tej kwestii. Propaguje wiedzę, ma wielki ukłon w swej działalności dla zapylaczy i nie tylko, jak prawdziwy przyrodnik obserwuje przyrodę i przede wszystkim zna swą okolicę. Gdy piszę te słowa, wsuwam kawał babki piaskowej z miodem gryczanym od Rafała :D Miodzio :D
To za jego namową wracając z Kolska skręciliśmy z drogi ze Stanów do Nowej Soli w lewo w las, aby przejść się do odrzańskiego rozlewiska w lesie. Są tam ławki i tablice informacyjne, są też całe łany pszeńca gajowego (Melampyrum nemorosum L.) [uwielbiam!], półpasożytniczej rośliny, która czerpie wodę i sole mineralne z korzeni innych roślin. Żółte kwiaty ozdobione fioletowymi liśćmi przysadkowymi są chętnie odwiedzane przez trzmiele. Sporo widzieliśmy na nich również pluskiwaków kowali. Zajrzeliśmy też oczywiście na brzeg. Przy nim pływały liczne gromady drobnych jeszcze ryb, po tafli wody zasuwały nartniki, co jakis czas rozbijały się o nią także ważki równoskrzydłe, szczególnie samce starające się dopaść samicę. Po pływających fragmentach roślin poruszały się wodne ślimaki, np. błotniarki.
Miłym dodatkiem do całości była salwinia pływająca (Salvinia natans (L.) All.), różnozarodnikowa paproć, która unosi się na powierzchni spokojnych wód, takich jak starorzecza. W Polsce jest to gatunek objęty ochroną i jest narażony na wyginięcie, podobnie jak w innych krajach. Wszystko jak zawsze przez zabawy człowieka w wodne bóstwa i wpływ na poziom wód w zbiornikach... Niestety jak zwykle pozbieraliśmy nieco śmieci, w tym po "jednodniowych biwakowiczach", jak to zagrzmiał niegdyś w komentarzu pewien pan, odnosząc się do tego, że nad wodami zostaje masa wędkarskich śmieci...