Miododajna łąka na sucho
Trend pozwalający porastać fragmenty ziemi miast przez różnie rozumiane łąki napawa optymizmem. Najlepiej, gdy faktycznie mamy do czynienia z dzikimi roślinami reprezentującymi florę krajową. Ciężko jednak nie znaleźć 60 różnic między tym, co wnosi tabliczka a załączona na fotografii formacja trawiasta z nielicznymi kwiatami wabiącymi owady, do tego rozjechana tuż za tabliczką.
Susza suszą, ale jest wokół sporo miejsc lepiej wyglądających, gdzie rośliny opisywane jako ruderalne mają się całkiem dobrze i choć nie należą do szczególnych ulubieńców, to owszem kwitną bujnie i są atrakcyjne tym samym dla owadów. Najgorzej jednak, gdy idei łąki nie przyświeca realny cel ekologiczny, ergo promowanie bioróżnorodności, a bardzo subiektywnie pojmowana estetyka.