Podsumowanie 2022
Ostatnie godziny roku 2022. Kolejny minął, zostawił po sobie różne wrażenia i wspomnienia. A zatem podsumowań czas. Pozwolę sobie na nie i ja, aczkolwiek ograniczę się do tych przyrodniczych. Co po 2022 roku zostanie mi w głowie?
1) Weszliśmy w nowy rok z świeżo wydaną książką, której byłem pomysłodawcą i redaktorem. Mowa o "Przyroda nie zna granic - ochrona przyrody polsko-niemieckiego pogranicza". Koncepcja zakładała, że kolejne części będą traktować o szeroko pojętej przyrodzie województwa lubuskiego i w konsekwencji niemieckiej Brandenburgii. Książka została wydana nie bez boleści wydawniczo-redakcyjnych, ale chyba nie jest możliwe, aby było lekko w tym aspekcie. W obrębie treści znalazły się teksty lubuskich przyrodników, ale to co mnie napawa osobistą dumą i zadowoleniem to fakt, że jeden z rozdziałów powstał przy współpracy z moimi dwiema uczennicami. Także niezależnie od naszych relacji w przyszłości, i ja i One będziemy musieli z tym żyć, że razem popełniliśmy tekst, hehe. Obecnie finalizuje się druga część, mimo doświadczenia z pierwszą częścią i rozpoczęcia prac szybciej, bóle są jeszcze większe. Ale wyjdzie, tego bądźcie pewni. I tu ta historia w obecnym kształcie się urywa. Mająca ukazać się seria stanowi mój pomysł i zarazem marzenie, jednak moje drogi z uczelnią się rozeszły. Za trzy miesiące kończę 10 lat z dużym hakiem pracę zawodową na Uniwersytecie Zielonogórskim w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Zielonogórskiego. Powodów sto, nie czas je teraz rozstrząsać. Co z kontynuacją serii? Czas pokaże. W głowie i ten obszar wymaga skrystalizowania (w toku). W tym miejscu pragnę wyrazić szczere podziękowania dla wszystkich Autorów rozdziałów w obu częściach. Bez Was nie byłoby możliwe wydanie tych książek i zebranie tak szerokiej wiedzy przyrodniczej w "jednym miejscu". Wielki i szczery ukłon dla Was! Wersja pdf podlinkowana tutaj: http://www.obuz.robia.pl/publikacje,i3811.html
2) Wyprawa z Piotrem Dziełakowskim, uznanym fotografem przyrody, miłośnikiem żurawi do krainy jelonka rogacza rzut beretem od Wschowy. Samiec, którego wypatrzył Piotr był absolutnym kolosem (87 mm z żuwaczkami). Oddać należy, że żurawie mogą czuć słuszną zazdrość, gdyż Piotr oddał kawał swego czasu jelonkom w ostatnim okresie. To z jaką wprawą wypatruje jelonki martwe i żywe zawstydza mnie! Ogromne podziękowania ślę dla Piotra!
3) Niechorze, lato, urlop. Granitowe skały rozbijające skały, kępa glonów, podniesienie fragmentu zielonego miksu i wow... krabik amerykański Rhithropanopeus harrisii. Niby smutek, bo gatunek obcy, nie powinno go u nas być, ale jednak jest takie specyficzne uczucie u gościa, który od dziecka jeździł nad Bałtyk i nagle bach, krab. Pierwszy raz mi się to zdarzyło.
4) Niespodziewane spotkanie kilku kwitnących kruszczyków rdzawoczerwonych Epipactis atrorubens (storczykowate, Orchidaceae) przy intensywnie uczęszczanej ścieżce rowerowej w okolicy Niechorza.
5) Przy spacerze wokół rezerwatu Jezioro Liwia Łuża pierwszy raz na różach dostrzegłem galasy galasówek Diplolepis nervosa. Ciekawie wyglądające kule z niby kolcami.
6) Absolutny zachwyt w drodze powrotnej znad morza. Wybrałem nieco naokoło drogę przez Zachodnie Pomorze, aby zajrzeć do Golczewa, gdzie wokół baszty rosną pomnikowe drzewa, ale to był ledwie pierwszy przystanek. Kolejne dwa - Rynica i Mętno Małe były najważniejsze. W Rynicy rośnie jeden z grubszych w regionie dębów szypułkowych, choć ta przynależność gatunkowa budzi kontrowersje. Morfologicznie drzewo wykazuje cechy pośrednie między dębem szypułkowym a bezszypułkowym, a wisząca na drzewie informacja wnosi, że jest to właśnie dąb bezszypułkowy. W publikacjach znajdziemy wyjaśnienia, że analizy dendrologiczne ostatecznie pozwoliły zaklasyfikować drzewo jako dąb szypułkowy. Myślę, że tu badania genetyczne byłyby rozstrzygające. W Mętnie Małym zaś, w lesie, rośnie najgrubszy w regionie dąb szypułkowy, prawdziwie piękny okaz. Pomiędzy wspomnianymi miejscowościami, przejeżdżając przez Chojnę, zatrzymałem się przy "Platanie Olbrzymie". Przystanek nie był planowany, ale jak odmówić, gdy nagle drogowskaz mówi nam, że po lewej takie cudo rośnie? I faktycznie, było warto. Tak oto niechcący stanąłem swym obliczem przed najokazalszym platanem klonolistnym w kraju, kto wie, czy i nie najstarszym.
7) W sierpniu wyjechałem na kilka dni do ZOO Łączna pod czeską granicą, z którym współpracujemy jako Zespół Szkół Przyrodniczo - Technicznych CKU, gdzie również pracuję. Prócz spraw związanych czysto z współpracą ze szkołą, mieliśmy okazję zobaczyć, jak wielkimi wybiegami dla zwierząt kopytnych dysponuje zoo. Karmiliśmy też lemury, co jest klasyczną atrakcją w ZOO (są oczywiście ścisłe reguły i jest to atrakcja extra), ale dla mnie widok puchaczy obok rysi to jest to. Nie mówiąc o przypuszczalnie największym stadzie wilków polarnych... Cała ta wizyta okraszona była spacerami po Parku Krajobrazowym Sudetów Wałbrzyskich i szybkiej wizycie w Parku Krajobrazowym Gór Sowich.
Film z łatczynem brodawnikiem z Gór Sowich (kliknij).
8) Udział w międzynarodowej konferencji poświęconej ochronie niepylaka apollo, fantastycznego motyla, który ma wiele wyzwań na tle zmian klimatu. LIFE Apollo2020 Wysłuchanie referatów autorów z Polski, Czech, Austrii, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii dało wiele inspiracji, oddechu i intelektualnej uczty. Konferencja odbyła się w Jeleniej Górze, Sobieszowie - Karkonoski Park Narodowy. A wizyta w Czechach u hodowcy, który prezentował metody hodowli ginących gatunków motyli... To właśnie kwintesencja połączenia nauki, ochrony przyrody i fachu hodowcy/terrarysty.
9) Podczas pobierania materiału z Słowińskiego Parku Narodowego w ramach działalności Ogrodu Botanicznego UZ zajechaliśmy do robiącego duże wrażenie pomnika przyrody. Nasadzony niegdyś krąg buków zwyczajnych, dziś zwany "Kępą buków", daje sporo inspiracji i aż spycha człowieka w otchłań fantastycznych skojarzeń, pewnego mistycyzmu i ... druidyzmu, hehe.
10) Wizyta u szczątków "Dębu Chrobry" i przy pomnikowym skrzydłorzechu kaukaskim w Szprotawie. Wstyd przyznać, ale nigdy nie widziałem żywego "Dębu Napoleona" i "Dębu Chrobry". Kiedy płonął Napoleon, siedziałem przy komputerze i czytałem wściekły o tym fakcie wieści. Wściekły, że jakiś imbecyl go podpalił. I wściekły, że studiując wtenczas nikt nie powiedział mi ani podczas studiów (wówczas I semestr studiów magisterskich), ani nikt nigdy wcześniej choćby w szkole, że mamy ok. 20 km od Zielonej Góry najokazalszy okaz dębu szypułkowego w kraju. Dlatego moi uczniowie ze szkoły obowiązkowo robią proste, ale mające wyższy cel zadanie - robią sobie selfie z pięcioma wskazanymi przeze mnie lokalnymi pomnikami przyrody (kliknij, zobacz). Nigdy nie wiadomo, kiedy zakończy się jego żywot i z jakiej przyczyny! Dąb Chrobry zaś również podpalony kilka lat później przeżył jednak akt wandalizmu. Niestety susza dobiła go i tak straciliśmy najstarszy do niedawna dąb szypułkowy w kraju. O nim wiedziałem, ale niestety też za późno i próżne przeświadczenie, że skoro ponad 750 lat przetrwał, przetrwa i kolejny rok... Nie dałem rady, nie dojechałem. Na studiach też nikt nigdy nie wspomniał, że godzinę jazdy od Zielonej Góry mamy drugiego kolosa w skali kraju. Tak, mam o to żal. Spełniłem częściowo poczucie nie tylko powinności, ale i wielkiej chęci kilka dni temu. Zabrałem syna, aby chociaż ujrzał szczątki tak ważnego świadka historii. Tym bardziej, że mieszkamy obecnie blisko szczatków "Dębu Napoleon"... A Szprotawa i skrzydłorzech kaukaski? Ciężko mówić, aby powalał na kolana przy wyżej wspomnianych, a już tym bardziej w stanie bezlistnym w grudniu. Niemniej, skoro zajmuję się pomnikami przyrody, to ciągnęło mnie do niego, skoro jest to jedyny okaz gatunku chroniony jako pomnik przyrody w województwie lubuskim. Odhaczone - że tak powiem, choć z chęcią zajrzę do niego latem.
P. S. 1. Tak, zmieniłem image w tym roku.
P. S. 2. Tak, Żywa Edukacja zmieniła logo w tym roku.
Spełnienia marzeń w 2023 r. Szczególnie osobistych i przyrodniczych. S.