12.05.2019 Las Odrzański
Na pełnym spontanie pojechaliśmy z Gabrysiem w sobotę do Oderwaldu. Cel? Dąb szypułkowy "Gabryś", cudowny pomnik przyrody powołany raptem parę lat temu. Z tego co słyszałem to ponownie po długiej przerwie - Niemcy podobno objęli go już ochroną. Ze smakiem spałaszowaliśmy pączki pod Gabrysiem i przyglądaliśmy się ganiającym się dzięciołom dużym dosłownie rzut kamieniem od nas. Wszędzie słychać było masę ptasich melodii, szczególnie przekrzykujących się trzciniaków (Acrocephalus arundinaceus Linnaeus, 1758).
Z synem obserwowaliśmy również dwie pary łabędzi niemych (Cygnus olor Gmelin, 1789) i parę gągołów (Bucephala clangula Linnaeus, 1758) pływających po starorzeczu Odry. Na brzegu zaś niektóre pieńki pozostałe po "pracy" bobrów zdecydowanie pokazywały oznaki walki o życie produkując nowe ulistnione pędy. Na rosnących obok olszach powszechnie widzieliśmy hurmaki olczowce (Agelastica alni Linnaeus, 1758). Pod nogami zaś spacerowała szybkim krokiem młoda królowa mrówka rudnica (Formica rufa Linnaeus, 1758). Widok umilały również kwitnące rośliny zielne, w tym wilczomlecze błotne.
Co jednak uderza to śmieci i syf. I niestety, zdecydowana większość pochodzi od wędkarzy. Ja nie wiem, pod czyją jurysdykcją jest linia brzegowa starorzeczy, ale skandaliczne jest to, że śmieci przesypują się przez siebie, a pradawne śmietniki mają pordzewiałe dna i niczemu nie służą. Część śmieci leżących luzem zebrałem, a w tym metry, powiadam metry, żyłki wędkarskiej... Żyłki, której główny kłębek leżał w beczce ze śmieciami, ale niestety w obie strony żyłka ciągnęła się metrami wśród traw. Jest to makabrycznie niebezpieczne dla zwierząt, szczególnie ptaków! Zwierzęta zaplątują się w żyłkę i pozostają uwięzione, często dusząc się lub zawisając bez możliwości wyzwolenia.