Huisun, Eksperymentalna Stacja Leśnictwa
Z początkiem marca 2018 miałem ogromną przyjemność uczestniczyć w naukowej konferencji The 7th International Symposium of Cecidology o sloganie Let's Gall, która odbyła się na Dalekim Wschodzie, w Tajwanie. Organizatorami było kilka jednostek naukowych, gdy przestudiować Komitet Organizacyjny (National Chung Hsing University, Taiwan Forest Research Institute, Academia Sinica, Fu Jen Catholic University, National Taiwan University, Chinese Culture University). W wydarzeniu wziąło udział kilkudziesięciu naukowców o różnym stażu badawczym, wśród nich znaleźli się naukowcy najwyższej półki, gdy idzie o cecidologię oraz ci dopiero raczkujący. Czym zajmuje się cecidologia? Jest to nauka o galasach, roślinnych wyroślach powodowanych przez organizm obcy (zobacz tutaj). Sympozjum odbyło się w dniach 3-8 marca 2018 w Eksperymentalnej Stacji Leśnictwa, Huisun w prowincji Nantou. Prowincja ta jako jedyna na Tajwanie nie ma dostępu do morza. Jest to za to niesamowicie zróżnicowane miejsce na Ziemi pod względem przyrodniczym.
Gdy trzeciego marca wylądowaliśmy (razem z moim opiekunem naukowym) z samego rana w Tayouan Airport przy Tajpej zmuszeni byliśmy poczekać kilka dobrych godzin na zaplanowaną przez Organizatorów zbiórkę na lotnisku, aby wspólnie udać się autokarem na środek wyspy. Krajobraz, który zastaliśmy w Tayouan, a ten z Huisun to dwa światy. Im bliżej górzystych lasów Huisun, tym coraz bardziej krajobraz dominowały wyniesienia terenu. Gdy wreszcie przejechaliśmy granicę lasu doświadczalnego, jechaliśmy krętymi i wąskimi drogami. Wokół masa różnych drzew, masa paproci (kocham), ale niestety zaczynało też zmierzchać. Zatem zwiedzanie niestety odpadło pierwszego dnia. 13 godzin lotu, 7 godzin na lotnisku i dobre 3 godziny podróży do Huisun działały wyczerpująco.
Niemniej, Organiztorzy przygotowali tego wieczora przyjęcie powitalne. Po krótkiej rejestracji i odbiorze bogatych materiałów konferencyjnych zajęliśmy miejsca na mini widowni, aby raczyć się muzyką lokalnego artysty. Utworom własnym i coverom towarzyszył szmer rozmawiających cicho uczestników konferencji i liczne odgłosy lasu. Nieznane głosy ptaków, płazów oraz świerszczy i wielu innych, niezidentyfikowanych zwierząt. I ta myśl zmęczonego podróżą człowieka "Jestem tu. Jestem na drugim końcu świata.", głęboki wdech leśnego powietrza i degustacja podanego nam deseru. W międzyczasie na scenę zostali zaproszeni główni Organizatorzy oraz Goście Specjalni, którzy uczestniczyli bezpośrednio w ceremonii parzenia herbaty. Dwie panie podały po pewnym czasie herbatę gościom na scenie, z kolei reszta uczestników absolutnie nie została pominięta. Już po chwili między rzędami krzątało się kilkoro gospodarzy podających pyszną, lokalną odmianę herbaty. Herbaty wolno rosnącej w górzystym Nantou, o liściach nie tak bogatych w garbniki jak kuzyni z nizin. Niech podziała wyobraźnia. Ciepły wieczór, delikatny powiew wiatru, głosy lasu, Azja, ciepła, lokalna herbata, w oddali zaś majaczył zasnuty chmurami szczyt. Ta bajka tak się właśnie zaczęła.
Czwarty marca poświęcony był plenarnym referatom i dyskusjom. Doskonały pokaz światowej nauki, wymiany opinii i sugestii. Niesamowicie rozwijające oraz inspirujące do dalszej pracy badawczej. Piątego marca był niezwykle bogato zorganizowany jako dzień warsztatowy. Po śniadaniu zebraliśmy się przy centrum konferencyjnym (bo warto tu zaznaczyć, że ten cały kompleks stacji leśnictwa to potężny kawał terenu w górach o bogatej infrastrukturze turystycznej, noclegowej, badawczej i edukacyjnej, ale o ograniczonej ingerencji człowieka w przyrodę wokół). Dzień zaczął się od barwienia białej tkaniny jedwabnej wywarem z pewnych galasów. Zaciskając odpowiednio tkaninę po złożeniu można po odmoczeniu i wyschnięciu uzyskać rozmaite wzory. Barwienie dokonało się techniką tradycyjną, praktykowaną do dziś od pokoleń. Panie prezentujące swoje wyroby popisały się nie lada kunsztem. Ale i mi chyba nie wyszło nie najgorzej ;) Gdy nasze zawiniątka nasiąkały wywarem penetrowaliśmy las. Poszukiwaliśmy przede wszystkim wszelkich galasów. Rzeczywiście ich bogactwo jest powalające. Ale to wynika głównie z niesamowitej bioróżnorodności drzew. Przy okazji doświadczyłem potężnego bogactwa gatunkowego paproci (dwa dni potem nabyłem w stacji atlas paproci Huisun - powala!). A nawiasem, pierwszego dnia na kolację jedną z potraw były gotowane (?) liście występującej lokalnie paproci drzewiastej.
Szóstego marca wybraliśmy się na wycieczkę do Sun Moon Lake, świątyni buddyzmu i herbaciarni. Ta opowieść zasługuje na odrębną relację, dlatego tu ją pominę.
Siódmego marca odbyła się sesja posterowa oraz uczestnicy zaprezentowali ostatnie referaty. Ale to nie wszystko. Wybrano miejsce kolejnej edycji konferencji - za cztery lata ósma edycja odbędzie się w Kalifornii :) Co więcej, uraczono nas fantastycznym napojem z żelowanej figii oraz specjalista rolnik (chyba mogę tego pana tak nazwać?) dokonał prezentacji ewenementu ewolucjonistycznego, mianowicie zaaranżował penetrację fig przez tzw. osy figowe. Czyli niewielkie błonkówki o bardzo ciekawej i złożonej ekologii. Atrakcji masa.
Poniżej skromna galeria z Huisun oraz poranek dnia 5.03.2018 - możecie wsłuchać się w głosy górzystego lasu Huisun. Zdjęcia zwierząt i roślin umieszczę w odrębnych artykułach.
http://zywaedukacja.com.pl/en/przyr-zagra/524-huisun-0318#sigFreeId7cc31cb37c
Hits: 2141