Pocztówka z wakacji - Trzęsacz
Owszem, takie drzewa poddane stresowi, szukają wody penetrując coraz głębiej i szerzej korzeniami, ale każdy organizm ma pewne granice możliwości. Widziałem masę drzew umierających lub martwych właśnie dzięki takiemu podejściu, uczestnicząc chociażby w przeglądzie drzew przydrożnych w Zielonej Górze. Jadąc kolejką wąskotorową relacji Trzęsacz – Niechorze, z trwogą i zniechęceniem oglądałem cały długi szpaler nasadzonych drzew wzdłuż nowej drogi biegnącej obok torów. Dziesiątki martwych drzew. Udatność nasadzeń = 0%. Nie chcę się powtarzać, ale muszę – fantastycznie i prawidłowo jest sadzić wyrośnięte okazy, ale one z racji wysokich potrzeb i przymusowej aklimatyzacji muszą być pielęgnowane, czyli podlewane przez kilka pierwszych lat! Dopiero wówczas się usamodzielnią. Po wysiadce w Niechorzu widzę piękny jesion, który już teraz sygnalizuje, że mu źle. Panuje susza, która może nie tak odczuwalna nad morzem, jak w Lubuskiem, to jednak jesiony znacznie cierpią z powodu braku wody. Do tego znajomy obrazek – drzewo wielkie, a przestrzeń wokół pnia? Potem już w miejscowości, jak i dzień później w Pobierowie, kontynuacja plagi numer jeden.
Drzewa niezależnie od rozmiarów niezwykle powszechnie mają brukowane pnie nawet po sam pień. Korzeniami muszą czerpać to, co gdzieś nawet sto metrów dalej wsiąknie i być może spłynie łaskawie pod chodnikiem i asfaltem w kierunku drzewa. Nic dziwnego, że w paru miejscach widać pozostałości po pniach, zrównane z brukiem... Widok całego pasa drzew w ten sposób potraktowanego szczególnie uderza w Pobierowie.
Kliknij następną stronę, aby zobaczyć dalszy ciąg tekstu!