O storczykach słowo
Storczyki, storczyki, storczyki... W tym roku to chyba jedno z najczęściej wypowiadanych przeze mnie słów. Głównie za sprawą złożonego wniosku o powołanie w Zielonej Górze zespołu przyrodniczo-krajobrazowego mającego chronić m.in. dwa gatunki storczyków: listery jajowatej (jedno stwierdzone stanowisko) i kukułki szerokolistnej (dwa stwierdzone stanowiska, przy czym jedno tworzone przez jednego osobnika...). Zobacz informacje o proponowanym zespole tutaj [kliknij]. /czytaj dalej pod zdjęciem/
Powyższe dwa gatunki należą do tych kilku o statusie ochrony częściowej, najczęstszych w kraju. Niemniej, wszystkim storczykom zagraża szereg zjawisk i procesów, niestety w dużej mierze wywołanych działalnością człowieka. Dlatego też należy podjąć kroki i chronić często ostatnie populacje lokalne czy jak tu miejskie.
Wśród zagrożeń znajdziemy:
- przekształcanie siedlisk,
- zaniechanie wypasu zwierząt,
- niezrównoważona gospodarka leśna,
- kolekcjonerstwo,
- przeznaczanie siedlisk na cele zabudowy,
- osuszanie łąk.
Storczyki krajowe (ponad 50 gatunków) zasiedlają różne siedliska, zgodnie ze swoją biologią - od torfowisk i wilgotnych łąk, po lasy mieszane, liściaste, iglaste czy nawet silnie nasłonecznione, suche łąki kserotermiczne. Chroniąc storczyki, chronimy siedlisko i inne gatunki. Chroniąc siedlisko, chronimy storczyki... i inne gatunki. Warto? Warto!