Miłość zakazana u modliszki?
Lubimy współcześnie antropomorfizować zwierzęta, postrzegać nagrania, zachowania, scenki przez pryzmat często skrajnych ludzkich poglądów, idei, doszukując się humanizmu w przyrodzie, nie zaś przyrody w człowieku.
Idąc tym torem rzeknę żartobliwie - "miłość nie zna granic" lub "miłość zaślepia" lub "warto próbować nieznanego", spoglądając na samca szarańczy wędrownej obecnego w miejscu, gdzie niebawem powinien pojawić się samiec tej modliszki rodem z Australii, Hierodula majuscula. Czy jednak będzie to poprawny tok myślenia?
Inne treści: